"Spirited Away: W Krainie Bogów" - tak brzmi kinowy polski tytuł. Film twórcy "Księżniczki Mononoke" nagrodzony został w kilku krajach za najlepszy film animowany roku. Przed obejrzeniem filmu czytałem tylko, że opowiada historię Chichiro Ogino - dziewczynki, która musi uratować rodziców, którzy zostali zamienieni w świnie. Rany! "Co za syf" - pomyślałem. Dziś jednak uważam, że to jeden z najpiękniejszych filmów jakie w życiu zobaczyłem. Skupiłem się na niesamowitej historii, której najmocniejszą stroną jest oryginalność. Ratowanie rodziców to tylko jeden wątek, który zaledwie rozpoczyna pełną przygód podróż dziewczynki przez fantastyczny baśniowy świat, jaki mógł wymyślić jedynie geniusz. Kto może dziś uwierzyć, że można jeszcze wymyślić coś oryginalnego w filmie animowanym? Ja nie wierzyłem dopóki nie zobaczyłem setek najdziwniejszych stworzeń, abstrakcyjnych miejsc i wspaniałej animacji która od czasu "Księżniczki Mononoke" zrobiła wielkie postępy. Tragedią dla mnie było, że ten długi jednak film musi się skończyć. Kiedy bowiem wejdzie się myślami do tego cudownego świata, nie ma się zamiaru z niego wynosić przez najbliższe godziny. Gorąco polecam każdemu, nawet osobom nie znającym ukrytych znaczeń japońskiej kultury (a jest tego w filmie niemało).

Na koniec dodam, że najbardziej podoba mi się scena podróży pociągiem przez morze. Warto zobaczyć ten film choćby dla takich momentów jak ten. Warto tez wspomnieć ze reżyser Hayao Miyazaki umieścił w nim wiele elementów swoich poprzednich filmów np. załamanie czasu i przestrzeni oraz rzeczywistość przypominająca sen.