Odnośnie tematu bariery wiekowej: oglądałem niedawno "Pottera" (tego drugiego) i byłem przekonany, że jest za ostry dla dzieciaków. Tymczasem później czytałem recenzje, w których dzieci same twierdziły, że było kiepsko, kicha, zero strachu, nerwów itp. Tymczasem, jak piszecie, dzieci w kinie bały się na "Chihiro". Ciekawe. Myślę, że ten odruch mógł być wywołany "obcością" kulturową i atakiem na zmysły (pozytywnym, niemniej jednak dziecko może sobie z tym nie radzić) - dla umysłu i podświadomości faszerowanej g... papką dostarczaną codziennie przez TV. Z góry przepraszam wszystkich - moim zamiarem oczywiście nie było porównywanie artyzmu tych filmów (z resztą "Potter" artyzmu nie posiada wcale) a tylko sposobu ich odbioru. BTW: nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że "Chihiro" nie dorównuje wcześniejszym dziełom pana Miyazaki. Nigdy, przed "Chihiro" nie oglądałem anime. Sięgnąłem więc do tych starszych - i po każdym z nich czułem pewien niedosyt. Po prostu "Chihiro" jest tak wielowymiarowy i porażający, że długo pozostaje w pamięci.