Amator pornografii przygotowuje sobie maskę koguta; sprzedawca w sklepie podkochuje się w telewizyjnej prezenterce, konstruując jej elektroniczną wersję; kleptoman buduje sobie niecodzienne erotyczne zabawki ze skradzionych przedmiotów; jego żona potajemnie hoduje karpie; listonoszka lepi kulki z chleba zaś podstarzała matrona wyjeżdża pod miasto z całym zapasem świec. Po co to wszystko robią? Dla przyjemności. I chyba nie ma sensu się dalej zagłębiać w sens tych działań, jako że "des gustibus non est disputandum" i każdemu przyjemność sprawia co innego. Tu jednak nie obserwujemy wyłącznie dziwacznych rozrywek - w miarę jak film się rozwija, przekonujemy się kto kim jest naprawdę i kim jest dla kogo. Powiązania między bohaterami okazują się iście altmanowskie. co się tyczy mojego odbioru filmu, to owszem doceniam i to głównie za owe relacje "międzybohaterskie" i sposób ich prezentacji, odkrywanej kawałek po kawałku. Jednak mimo wszystko nie czuję przekonania do tego dzieła w 100%, pomimo jego niepodważalnej oryginalności. Sęk tkwić może w reżyserii, może w niektórych wizjach, ale to już wyłącznie moje subiektywne odczucie.