Ten film to prekursor karygodnych filmów sensacyjnych drugiej połowy lat 80-tych i
wczesnych 90-tych ze Stevenem Seagalem, gdzie absurd przegania absurd i wszyscy są
zadowoleni. "Sharky's Machine" ma tylko jedną jedyną zaletę: młodą Rachel Ward. Brzydko
i wyjątkowo cześnie się ta pani zasuszyła, ale w tym filmie jest w rozkwicie.