Tam, gdzie trzeba przetłumaczyć dosłownie wymyślają wirujące seksy,a tam gdzie
dosłowne tłumaczenie brzmi idiotycznie,oczywiście je stosują.
Zwłaszcza,że film od 30 lat znany jest w Polsce jako "Sprawa Sharky'ego"
Myślałem że to będzie niezły dramat sensacyjny z Reynoldsem ale film jest nudny i za bardzo się ciągnie :/
Ten film to prekursor karygodnych filmów sensacyjnych drugiej połowy lat 80-tych i
wczesnych 90-tych ze Stevenem Seagalem, gdzie absurd przegania absurd i wszyscy są
zadowoleni. "Sharky's Machine" ma tylko jedną jedyną zaletę: młodą Rachel Ward. Brzydko
i wyjątkowo cześnie się ta pani zasuszyła, ale w tym filmie...