Co powiecie na film opowiedziany językiem klisz rodem z MTV w wymowie jednak równie celnym co "Ostatni seans filmowy" Petera Bogdanovicha. To nie jest film dla każdego - konwencja teledysku służy tutaj tyle co konwencja thrillera w "Funny Games". Summa summarum Korine w tym filmie Ameryki nie odkrywa jednak tą błyszczącą pop-amerykę trafnie dekonspiruje.
używasz tylu trafnych, ale i pięknych słów :) ja bym jeszcze dodała (wyczytałam gdzieś, sama niestety nie wymyśliłam), że Spring Breakers to poppoemat. W ogóle mam wrażenie, wszystkie neologizmy zaczynające się od "pop" będą w tym przypadku trafne, więc i popameryka oczywiście też, ale poppoemat dodatkowo pięknie brzmi :> ah te aliteracje :>
Popemat, popzabawa, popmarzenia :) Popanaliza również. W końcu bohaterki filmu Korine, a raczej ich psychika, poddane są niemalże wiwisekcji.
oglądając SPring Breakers miałam wrażenie miejscami, że ogląda własnei jakis program na MTV typu date my mom czy inny badziew :D popaprany film, jeśli juz jestesmy w klimacie pop :D
popaprany? no racja :) w ogóle trochę żałuję, że w ostatnich latach "pop" i "popkultura" mają raczej negatywne konotacje, a tak przecież nie powinno być. popkultura-> kultura popularna-> kultura szeroko dostępna. Jak dla mnie im szerszy wybór, im większa różnorodność, tym ludzie będą bardziej otwarci na inność i przyzwyczajeni do niej. I wreszcie, może za kilka lat takie filmy jak Spring Breakers spotkają się z większym zrozumieniem, właśnie dlatego, że statystyczny widz będzie bardziej wyrobiony, a nie wychowany tylko taniej i głupiej sensacji.
Właśnie przez tą konwencję - która jest przecież hardkorowym szyderstwem z całego światka MTV, Jersey Shore itd. - wielu ludzi łyka ten film jak najbardziej serio. Dla mnie to jest test na poczucie humoru i inteligencję emocjonalną (wręcz inteligencję jako taką ;) - jeśli ktoś bierze serio skaczącego z bronią Franco, psikającego się dwoma markami perfum i łaszące się do niego niunie to chyba ostatni raz w kinie był na premierze "Potopu" ;)
:] zgadzam się z Tobą w 100 %, a kwestia o premierze "Potopu" bawi mnie od kilku minut :) Myślę, że gdyby Harmony Korine znał się trochę na polskiej kinematografii, to też by Ci przyznał rację :)
Również się zgadzam :) Jak już mówiłam Spring Breakers to jedna wielka przenośnia, jedna wielka anty-apoteoza tego światka :) I za to uwielbiam Korine'a.