Co ten film w ogóle sobą reprezentuje? Gdzie tu jest jakiś morał, przesłanie? Jak dla mnie to tylko i wyłącznie komercyjny chłam stworzony na potrzeby ludzi o niskich wymaganiach względem kina. Na próżno się tu doszukiwać jakiegoś głębszego sensu. Z początku myślałam, że film ten ma na celu uwypuklić szkodliwe skutki prowadzenia takiego a nie innego trybu życia, ale potem odniosłam wrażenie, że hołduje modzie na narkotyki, nieustające melanże (ok, nie mówię, że imprezy są złe, ale to była już lekka przesada), forsę i seks. Tak jakby całe życie się wokół tego kręciło. Jest wyzbyty wszelkich wartości moralnych. Co jeszcze raziło w tym filmie? Powtarzalność dialogów, a raczej pojedynczych kwestii. Chyba sto razy padło w tym filmie to samo zdanie, jakby jeszcze do wszystkich nie dotarło, że Alien ma cykora. I co niby ktoś oglądający ten film ma z niego wynieść? Żałuję, że dałam się na niego wyciągnąć... I nie zdziwi mnie, jeśli teraz polecą hejty w kierunku tej wypowiedzi od wszystkich obrońców tego "arcydzieła" i miłośników Seleny Gomez, która akurat wbrew temu, czego się spodziewałam zyskała odrobinę sympatii w moich oczach za swoją rolę, chyba jako jedyna w tym filmie.
zgadzam sie! wszystko przez te głupie sceny jak z taniego porno. obrzydliwe! cycki, seks w basenie, cycki. -.- juz nie wspominając ,że film zrobili od 15 lat ,a powinno być od 18....
a Faith ,którą grała Selena Gomez to jedyna bohaterka w tym filmie ,którą tolerowałam.
Ogólnie filmem jestem na maksa zażenowana!