Satyra. Na amerykańską popkulturę i społeczeństwo. Przerysowane niesamowicie, ale tym się ten gatunek charakteryzuje. Sam dobór obsady jest ironiczny. Nadmiar cycków, narkotyków i gangsterów ma w założeniu uświadomić widzowi, że pewne wzorce zachowań ukazane w tym filmie są powszechne (lub: powszechnie kojarzone z USA, choćby z hiphopowych teledysków) i w Spring Breakers wyśmiewane. Nastoletnie "poszukiwaczki przygód" wypadają żałośnie, a każdy gangster tu jest zabawny, wspomnieć tylko typowego i "groźnego" nigga- Big Archa, czy bliźniaków specjalizujących się w dp, wyglądających raczej na przedstawicieli patologii. A kreacja Jamesa Franco powinna być dla ciebie najlepszą wskazówką. Jeden z cytatów: "This was my dream. I made it come true. This is the f****** American dream. This is the f****** dream y'all. This is my s***. Look at my s***. I got shorts, every f****** color. I got designer t-shirts. I got gold bullets. Motherf****** vampires. I got my dark tannin' oil, lay out by the pool. This is the American dream, y'all." :) Ogólnie chodzi o upojenie kiczem i zdanie sobie sprawy "ok, to głupota". Nie film, ale świat przedstawiony w filmie. Ta cała popkultura. Wydaje mi się, że wystarczy tylko trochę pomyśleć żeby to wszystko stwierdzić.

Właściwie to moje pytania były nieco sarkastyczne, ale dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź :) Zdecydowanie się z Tobą zgadzam!

A może to po prostu gniot z nieciekawą obsadą?

z tego filmu można wynieść tylko niesmak