Na Harmonego Korina , wpadłem dość przypadkowo , swego czasu a propo filmu "Skrawki".
Już po seansie domyślałem się , że ten gość wszelkimi dostępnymi środkami filmowego
wyrazu , wykaże się kreatywnością , także w innym niż opuszczone przez Boga miasteczko ,
gdzieś na północy temacie.
Przechodząc do meritum , na film skusiłem się dzięki dobrym relacjom , jeszcze z Weneckiego
festiwalu.... i nie żałuję. Z ekranu bije do nas totalna szydera z współczesnego pokolenia
młodzieżowego ( do którego nomen omen należę i ja :) ). Oglądając , miałem wrażenie , iż
mam przed oczami 90 - minutowy klip rodem z MTV. Reżyser nie pozostawia suchej nitni , igra
z widzem na każdym kroku , począwszy od muzyki(Britney Spears) , poprzez takie gadżety jak
kominiarki z... no właśnie , a kończąc na postaci Aliena( subiektywnie rzecz biorąc jedna z
najlepszych ról w dorobku pana Franco).
Od strony technicznej , ujęcia prezentują się całkiem nieźle , szybsze cięcia , dodatkowo
dodają filmowo dynamizmu - co potwierdza regułę i zasadniczy charakter filmu.
Podsumowując , film zabawny , lecz z morałem , podany w prosty sposób. Ode mnie , mocne
8/10.