Bardzo dziwny film, pełen ukrytej symboliki, karuzela psychodelicznych dźwięków i świateł. Pokrętna, narkotyczna wręcz narracja hipnotyzuje od pierwszej sceny i trzyma w napięciu aż do ostatniej. Genialne momentami ujęcia psuje chaotyczna praca kamery, lecz zakładam, że jest to efekt zamierzony. Na uwagę zasługuję fenomenalna rola Jamesa Franco. Każdy kto chce zobaczyć komedię o dziewczynach w bikini będzie zawiedziony, bo to nie jest jeden z wielu filmów dla nastolatków, lecz wirtuozersko zaprojektowany komentarz współczesnej rzeczywistości.
Chyba sam nie wierzysz w to co napisałeś. Ten film to dno i wodorosty , jest tak skrajnie idiotyczny , że aż głowa boli. Na trzeźwo ten film jest nie do przyjęcia. Po co się doszukiwać w tym jakiegoś drugiego dna i głębokiego sensu. "Nie róbmy z szamba perfumerii" .
Stereotypowo negujesz wszelkie sensotwórcze dociekania. I sam się zastanów nad tym po co szukać sensu w rzeczach napotykanych. Film jest komentarzem, i to jaskrawym. Niedosłowność bije od tego dzieła w co drugiej scenie. Wystarczy patrzeć niedogmatycznym okiem, które nie chce jedynie uprawiać naiwnego moralizatorstwa.
Wydaje mi się, że Twoja wypowiedź to takie jakby szukanie poezji w paragonie ze sklepu. Fakt, film może miał mieć jakiś głębszy sens. Tylko jaki? Cycki, biki, tyłki, narkotyki, dziewczyny w bikini mające pole siłowe odpychające naboje? Głębszy sens: "Popatrzcie jakie zepsute może być społeczeństwo"? Wybacz. Ja nie kupuję tego. Film jest po prostu kiepski z kilkoma jaśniejszymi elementami jak gra James'a Franco, co zresztą dla mnie nie jest zaskoczeniem. Tak bardzo był reklamowany ten film, że spodziewałem się po nim wiele. Zawiodłem się. Przede wszystkim pierwsze sceny... Zahipnotyzowałeś się chyba w tych tyłkach tylko :D Ja też! Ale poza tym, pierwsze sceny były po prostu nudne. Ubrane w jakąś karykaturę psychodeli, psychologicznych zabiegów... Wyglądało to po prostu groteskowo.