gra na fortepianie śpiewając piosenkę Britney Spears "Everytime", a dziewczyny w różowych
maskach tańczą ze strzelbami - dawno nie widziałem takiej groteski. Genialna satyra na popkulturę,
ale domyślam się, że tak niska ocena tego filmu wynika po części z jego niezrozumienia.
8/10
Zgadzam się całkowicie. Spring Breakers nie jest filmem dla statystycznego widza. jest to jeden z tych filmów, które trzeba oglądać świadomie. Dlatego też nie dziwię się, że ocena jest tak niska. Na stronie filmwebu może oceniać każdy. A wystarczy spojrzeć na frekwencje w naszych kinach. Hitami są, albo animacje, albo komedie romantyczne. Lata 70te się skończyły. Ludzie nie lubią już myśleć. Woody Allen twierdzi, że ludzi stali się tak głupi z powodu Macdonaldyzaci. Trudno się nie zgodzić.
Z takim właśnie nastawieniem siadłam do filmu - myślałam, że będzie głęboki, z przekazem, który nie każdy załapie, bo każdy będzie patrzył na patologię i hejtował. co tam cycki! ważne, żeby mówili o życiu.
a tu wielka klapa. narkotyczny sen perwersyjnego reżysera. trochę prawdy (college parties w stylu amerykanów), kilka ciekawych wątków (jak selena nurkowała w basenie mówiąc, że chciałaby żeby czas stanął, albo jak hudgens pryskała sobie w usta pistoletem a przed napadem mówiła żeby udawać że to gra) ale ogólnie żenada (Franco, błagam, myślał że nikt go nie rozpozna?! co on tam robił...)
Postać grana przez Franco miała być żenująca - to pastisz raperów z teledysków, "trzeciej rekonstrukcji".
ja oglądając nie odczuwałam tego jak spotęgowanego odzwierciedlenia dzisiejszych wynaturzeń, nawet jeśli tak było zamierzone, to wyszło (piosenka aliena o tym, że zostały 'najlepsze') po prostu goło i płytko