...z dwóch powodów. Pierwszy - pokazany w filmie. Drugi - pojawia się, jak człowiek poczyta trochę wpisów. Przeraża mnie, jak głęboko może sięgać niezrozumienie w gruncie rzeczy niezbyt trudnego filmu.
Ale ad rem, do kilku bardzo dobrych głosów dorzucę małą garstkę swoich przemyśleń.
Film, w moim odczuciu, był podzielony na dwie zasadnicze 'podczęści'.
Pierwsza w formie i obrazach przypomniała teledysk; montażem, cyckami, pośladkami. Kult wiecznej młodości, "wolności". Nagromadzenie degrengolady budzi chyba jednak u każdego pewien niesmak... A przecież poza sutkami nie było tam NICZEGO, czego na co dzień nie można zobaczyć na MTV. Ot, główne bohaterki odbiciem świata.
Druga część rozpoczyna się od momentu wyjścia z więzienia i pojawienia się Franco w pełnej krasie (nawiasem mówiąc znakomita rola). Tą z kolei odebrałem jako diss na kinową część popkultury. Scena z z pianinem i piosenką Britney w tle - mogła by się znaleźć w filmie Tarantino :D Klisze z filmów gangsterskich, beka z kultu bycia gangsta, epatowanie przemocą.
A co na końcu? Piękny samochód, i droga. Topos drogi od zawsze obecny był w dziełach kultury, niemal zawsze wiązany z przemianą protagonisty, z poszukiwaniem samego siebie. Tutaj - to droga donikąd. Pustka, pustka, pustka, nic, nic, pustka, nic.
w filmie Tarantino? nie sądzę. brakuje tu charakteru. jak dla mnie pomimo oddania "hołdowi" neonowym kolorom film jest rozmyty i niewyraźny.
mam wrażenie, że reżyser chciał wszystkiego i nie skupił się dostatecznie, film umyka.
przyjemnie oglądało się tylko ze względu na dobór kolorów i ich natężenie na ekranie, a tak to nic nie czułam. nie urzekł mnie ten film.
Chyba zbyt wiele osób dało sobie zrobić sieczkę w głowie nachalnej kampanii reklamowej robionej przez Wyborczą i zaprzyjaźnionych krytykow. Jak sam stwierdziłeś, film jest tak prosty w odbiorze, że każda nieupośledzona osoba jest w stanie go zrozumieć. Zarzuty tyczą się zastosowanych tu narzędzi budowania efektu, które w dużej części się nie sprawdziły. Absolutnie zgadzam się z przedmówcą - poza kolorystyką niewiele tu atutów (choć Franco niewątpliwie się do nich zalicza).
Ale forma (narzędzia) zdeterminowane są tutaj treścią! Cały żart właśnie na tym polega - bierzemy do ręki oręż, którym posługuje się popkultura i obracamy go przeciwko niej :)
P.S. Powołałeś się na GW jako antyautorytet - wspaniale, widzę, że na płaszczyźnie światopoglądowej możemy podać sobie rękę :) Jednakowoż człowiek, jeśli w danej dziedzinie trochę posiedzi, przestaje opierać się na cudzych opiniach (wiadomo, można się z kimś zgodzić, albo nie) i zaczyna oceniać samodzielnie. W filmach już osiągnąłem ten level ;)))
nie można brać tego na serio, to jest ironia dzisiejszych czasów, marzenia większości młodych ludzi, ten film pokazuje jak płytkie są nasze pragnienia i jak bardzo popkultura zawitała do naszych umysłów.
Jeśli to odnosiło się bezpośrednio do mojej pierwszej wypowiedzi - zgadzam się z Tobą, i pragnę podkreślić, że to co napisałem wcale tego wyklucza, ba, wręcz uzupełnia.
AMEN.
Strasznie żałuje, że tak duża część Polski nie jest gotowa jeszcze na Korine i filmu typu Spring Breakers. "poza sutkami nie było tam NICZEGO, czego na co dzień nie można zobaczyć na MTV." jak leci w TV to przecież spoko, dozwolone! W kinie już nie ;~~~
owszem negatywna krytyka oparta tylko na nagości w filmie nie jest na poziomie, ale określanie, że Polska nie jest gotowa na ten film? proszę, no bez przesady. wynoszenie na piedestał tej produkcji jest przegięciem.
no spójrz na IMDB chociażby i inne portale gdzie ocena zazwyczaj jest troche wyższa (~6.5) a komentarze mniej hejterskie. Myślę, że jednak nasz, dość konserwatywny, kraj odbiera ten film zupełnie inaczej niż np. Ameryka. Oczywiście to nie jest jakiś wielki zarzut ani przywara, tak jest i tyle :)
hah, najbardziej kocham, jak lektor "przekręca" przekleństwa z zagranicznych produkcji.