Nigdy nie wypowiadałem się na forum, działałem raczej jako obserwator i korzystałem z filmweb’u jako przewodnika po kinematografii ale byłem 4 kwietnia na przedpremierowej projekcji tego filmu i czuję, że muszę napisać coś od siebie.
Spring Breakers opowiada wg mnie o postępującej degeneracji ludzkości, o zaniku wyższych wartości i totalnym przestawieniu priorytetów w młodych umysłach początku XXI wieku. Film pokazuje w sposób lekko przerysowany dzisiejsze priorytety: szybka kasa, łatwe i coraz wcześniej zaczynające „kobiety”, ostre imprezki, twarde narkotyki.
Skojarzenia z innymi filmami:
W drodze do kina – Project X - „nie wiem po co jadę do tego kina, przecież to będzie jakaś szmira”;
Zaraz po seansie – jednak nie pamiętam tytułu :D – „ten film jednak miał przekaz, dziewczyny porzucały imprezę gdy czuły, że przekroczyły swoje indywidualne granice, uciekały od upadku ostatecznego”;
W trakcie pisania komentarza – Scarface – „Witajcie w latach osiemdziesiątych! To film o tym, że każdy chciałby być jak Tony Montana, szybko zarobić, naćpać się i przespać z sexy małolatą, a jeszcze lepiej z czterema naraz ALE nie każdy jest w stanie wytrzymać psychicznie taką jazdę bez trzymanki”.
Przy okazji. Ktoś w trailerze porównywał ten film do Pulp Fiction… Baaardzo delikatnie mówiąc - jakoś nie widzę związku pomiędzy tymi filmami.
Reasumując. Film jest dobry, wymaga uwagi bo akcja praktycznie nie zwalnia nawet na chwilę, widz ma wrażenie jakby jego mózg wylądował w blenderze. Po filmie nadchodzi czas na analizę, przemyślenia i sklejanie rozwalonego mózgu :)
Polecam!