Myślałem, że mówiąc o tej odważnej scenie każesz mi coś innego zrobić palcami.

Sorry, ale nie wiem co robisz z palcami czytając komentarze w internecie. Zapewniam, że nie chodziło mi o nic zbereźnego :P. Zresztą nie ma to z filmem nic wspólnego, a o to chyba chodzi w forum internetowym.

Mogę zaprezentować.

No, nareszcie wypowiedź, z którą mogę się zgodzić na tym forum :) Choć z kinem bym była łaskawsza - ja widziałam w kinie i według mnie seans kinowy dodaje filmowi dużo: głośna muzyka i kolory - wszystko jest intensywniejsze, a moim zdaniem "Spring breakers" trzeba przeżyć intensywnie.
Nie radzę doszukiwać się na siłę przesłania; tak jak napisał duraq jest to ukazanie znieczulonych na wszystko dzieciaków. I tyle.

Tak, "intensywne" to chyba słowo-klucz do tego filmu.

oj tam oj tam a co bys chcial skoro bohaterkami filmu sa dziewczyny klasy robotniczo-próżniczej (czytaj płytko intelektualne, ostentacyjnie konsumujace, skrajnie hedonistyczne)
aaaa... i odnosząc sie do Twojego pkt 3go w skrócie mozna bylo napisac - mlodziez wychowana programem Ekipa z New Jearsey :P :)

Nie rozumiem - jak to "co bym chciał"? Więcej trzęsących się pośladków raczej "Spring Breakers" nie potrzebuje, chociaż jak wiemy na to zawsze jest zapotrzebowanie ;) Film uważam za naprawdę fajny, ale nie "petardę" (prędzej "strzelającą cebulkę"- pamiętacie ten hit podwórek?). Porównanie z Ekipą z New Jersey jest bardzo dobre, ale nie chciałbym tu zobaczyć Snooki w bikini i kominiarce.