A mnie James Franco przypominał w tej roli Willem Dafoe. Nie dosłownie, ale coś było podobnego. Lubie takie klimaty w typie pastiszu. Fajny, film, trochę w oparach absurdu, ale spoko.
mnie się tylko skojarzył z rolą Defoe w "Dzikości serca". On tam grał faceta imieniem Bobby Peru i miał identycznie obrzydliwe zęby :) Generalnie całą powierzchowność miał odpychającą, ale te zęby mnie się skojarzyły właśnie z Alieniem. Poza tym, choć może nadinterpretuję, jest scena w "Spring Breakers", w klubie bilardowym, gdzie Alien pyta Faith czy ma dzikość w sercu, a podobne pytania zadaje sobie i innym Nicolas Cage właśnie w "Dzikości...". W sumie Lynch też lubi absurd, może łączy go z Korine więcej, niż nam się wydaje :)