ciekawe czemu tak niska ocena. ciekawy reżyser, fajny pomysł, śmieszna oprawa. Zapraszam do lektury mojej recenzji:
http://zaliczone.blogspot.com/2013/06/bez-kaca-spring-breakers-2012-rez.html
ok. spoko recka. może trochę więcej miejsca poświęciłbym formie tego filmu która jest wybitna. poza tym polemizowałbym nieco z konkluzjami. po pierwsze twórca na pewno nie pozostaje tutaj "niemym obserwatorem" popkulturowego świata. przede wszystkim mocno się z niego nabija, przykłada lupę do jego różnych płycizn, fiksacji, iluzji, absurdów. jednocześnie pokazuje całkiem atrakcyjne wymiary tego świata, kuszące, mające swój uwodzicielski, straceńczy wdzięk. po drugie, nie powinieneś używać określeń typu "nasze głupie czasy" bo przecież zawsze była kultura popularna, niska, mało wybredna a obok niej kultura wysoka. powiedziałbym że chyba nawet co raz więcej osób ma dostęp i korzysta z tej wysokiej. Spring Breakers to przypadek gdy twórca używając narzędzi, wrażliwości, wiedzy kultury wysokiej przygląda się kulturze niskiej: jednocześnie drwi z niej i dostrzega jej prymitywne ale dające wiele przyjemności walory. pokazuje też przekonująco prawdziwy tragizm egzystencji ludzi zanurzonych w kulturze popularnej: są skazani na wieczne niepogodzenie, niespełnienie - z jednej strony imperatyw wiecznej zabawy, folgowania swoim popędom, carpe diem, z drugiej narzucone obowiązki, ograniczenia związane z koniecznością przetrwania w kapitalistycznym społeczeństwie.
o nie, moim zdaniem jest nieco inaczej. Obserwator, nie oznacza debila, który przyjmuje wszystko takim jakie jest. Korine jest obserwatorem wnikliwym, szczerym, ale nie krytykującym. on po prostu zrobił historie, ktora jest zlepkiem wszystkim własnie tych tworów niskiej ( nie oszukujmy sie) popkultury, o których wspominałam. Nabija się? nie sądze, bo ten swiat nabija sie sam z siebie - jest groteskowy, płytki, ale tez kuszący, jak wspomniales. i moim zdaniem rezyser w ogole tych tresci pokazywanych przez tv czy gwiazdy muzyki nie przerysowuje, on je daje takimi jakimi są, tylko dodaje jeszcze wiecej neonu.
wydaje mi się, ze zle odbierasz to, co napisałam. są dwie rzeczywistosci - ta telewizyjna, fikcyjna, dzieło masowej kreacji, i ta prawdziwa- odbiorców siedzących w swoich domach, którzy może pragną tego co jest w tv, ale nigdy nie osiagną takich samych odbic. a Korine pokazuje tę kreację własnie. sorry, ale on nie pokazuje bólu egzystencjonalnego, tylko zabawe bez granic.
takie same wnioski jak Ty, o tym tragizmie, kazda bardziej mysląca osoba wysnuwa ogladając mtv przez 10 minut, wiec sadze, ze nie to bylo celem.
A co do "głupich czasów". jasne, że zawsze była kultura niska i wysoka. ale to w ogole nie o to chodzi, kultura niska nie musi byc zła, moze byc całkiem fajna. rzecz w tym, ze " w naszych głupich czasach" ( co wcale nie jest okresleniem jednoznacznie pejoratywnym), czasach wyzwolenia, błyszczyków i nagich pań na każdym zakrecie, kultura niska zjada odbiorcę, albo wrecz odwrotnie - karmi go do przepełnienia, jest agresywna i atakująca, a wiec działająca na wszystkie umysły.
Poza tym sadzilam, ze moge sobie uzywac okreslen, jakich chce : >
dziękuję za komentarz i polemikę.
hehe z tym "nie powinnaś" to tylko niefortunne sformułowanie. nic oczywiście nie śmiem Ci narzucać:)
A scena z białym fortepianem na tle wschodzącego słońca i balladą Britney Spears? może jednak trochę przerysowuje co? ale muszę przyznać że zgrabnie, nie przesadza. na pewno nie popada w żadnym miejscu w jakieś moralizatorstwo czy zadęcie. raczej dobrze wczuwa się w klimat.
Jeśli chodzi o popkulturę to też trzeba zauważyć że Korine chyba nie pretenduje do jakiejś całościowej diagnozy. skupia się na pewnym jej fragmencie. są inne jej przejawy które jak wspomniałaś "mogą być całkiem fajne" również w naszych czasach. Buntuję się przeciw takim generalizacjom że "nasze czasy" czy nasza popkultura jest jakoś gorsza od popkultury naszych przodków. może jakieś jej elementy faktycznie degradują jakość życia, nasze człowieczeństwo ale wydaje mi się że zawsze tak było i będzie.