Nie wiem, jak wy zareagowaliście, ale ja się ucieszyłem, że to babsko zdechło. Zastanawiam się, przez jaki trening musiała przejść i na ilu misjach była, że potrafiła bez mrugnięcia okiem oszukiwać innych. Ilu ludzi musiała zdradzić i zabić. Nagle się jej odwidziało pomaganie Niemcom i myślała, że po tym wszystkim zasługuje na normalne życie?
Szkoda tylko biednego faceta, który uwierzył jej na słowo we wszystko, co powiedziała.
Btw. przez tę twarz (nie wiem, czy to był makijaż, czy postprodukcja) niezbyt Brad zachwycił swoją grą aktorską. Tylko pod koniec można było wyczuć jakieś uczucia, a wcześniej cały czas miał twarz takiego tough guya. :D
uważam tak samo :D
A co do Brada to moim zdaniem to było takie celowe, że z klasycznego szpiega (zimny drań) ewoluował w targanego uczuciami faceta. Pierwsza część chyba od niego tego wymagała, no ale ten "makijaż" trochę odwracał uwagę od charakteru postaci :D
Say what? Brad też był szpiegiem-mordercą. Ba, na filmie zabił znacznie więcej ludzi niż jego filmowa partnerka.