Rozumiem, że dla Amerykanów jest to klasyczny dramat, jednak dla mnie, Polaka z pochodzenia, temat przedstawiony w "Stąd do wieczności" jest nieco odległy. Owszem, są w nim dramaty różnych postaci (mnie najbardziej poruszył wątek z Sinatrą), lecz dziś zostałyby one inaczej pokazane. A jednak lata 50-te to już odległy okres i inna maniera kręcenia filmów.
Do aktorstwa mimo niejakiej archaiczności realizacyjnej - zastrzeżeń nie mam żadnych. Co nie znaczy, że odradzam dzieło Zinnemanna; nie, jest to bardzo dobrze oglądalny film, który jednak dla mnie nie powinien zostać wliczony w poczet klasyki. Trochę za dużo oczywistości, za mało dwuznaczności.
7/10.