Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Tej wspaniałej zabawy filmowej 2012". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/539230
Film "Stalker" wygrał w kategorii "NUMER 33.". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do napisania w tym temacie jakiegokolwiek komentarza. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.
Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.
Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!
Nie cierpię tego filmu.
Stalker, smutny nieudacznik, jedyne szczęście znajduje w przywracaniu ludziom nadziei. Prowadzi ich do tajemniczej Strefy, o której opowiada niestworzone historie. Czy rzeczywiście wierzy w to, że Strefa posiada nadprzyrodzone moce, czy tylko dla własnego dobrego samopoczucia buduje na okrągło jej mit, nie sposób jednoznacznie stwierdzić. Pewne jest jedno: sens swojego życia odnajduje w przyprowadzaniu ludzi do Komnaty, dość zagadkowym miejscu, które ma rzekomo możność spełniania najskrytszych życzeń. Czy Komnata rzeczywiście realizuje największe fantazje, czy działa na zasadzie placebo, czy może jest niczym więcej jak odrapaną ruiną - to wszystko chyba nieistotne. Nie jest to bowiem film o Strefie, ale o człowieku, który potrzebuje wiary w to, że jego życie nie jest jałową i bezcelową egzystencją.
No i spoko, ale to nadal nudny film, na dodatek okraszony nieciekawymi wtrętami, jak np. ten o muzyce. Zacytuję: "Muzyka jest [ze wszystkich sztuk - przyp. mój] najmniej związana z rzeczywistością. A jeśli nawet to bezideowo, mechanicznie, przez pusty dźwięk, bez asocjacji. A mimo to przenika do głębi duszy. Co w nas reaguje na te harmonijne dźwięki? Co przekształca je w źródło rozkoszy i łączy, i wstrząsa? Po co to potrzebne? A najważniejsze: komu? Odpowiecie: nikomu, na nic, to bezinteresowne. Chyba nie. Przecież wszystko ma swój sens. I sens, i przyczynę.".
Jestem zdania, że dygresje powinny być bardziej konkretne. A co ja otrzymałem? Zestaw pytań, na które sam muszę znaleźć odpowiedź. Okej, może i się skuszę, ale wolałbym określone stanowisko, które byłoby podstawą do dalszej dyskusji. Stanowisko, z którym mógłbym polemizować bądź do którego mógłbym coś dorzucić. Tutaj zaś mam pytania, o które zresztą nie prosiłem.
Ładne zdjęcia, postapokaliptyczna scenografia - to na plus. Reszta jest milczeniem.
Film muszę sobie dopiero przypomnieć po latach (prawdę mówiąc odczucia miałem średnie :|, niemniej zwracam uwagę że ten obraz to adaptacja powieści (cholernie luźna, co prawda).
Bardzo dobrej, kiedyś b. popularnej i szeroko dyskutowanej powieści. Hm, jeśli jeszcze taką staroć znajdę w jakiejś bibliotece, to powinienem zacząć od przypomnienia sobie książki, jej wymowę pamiętam z wielu tekstów i dyskusji, ale samą fabułę już ledwo, ledwo.
p.s. Jeśli chodzi o muzykę mam zawsze podobny problem, więc nie rozumiem co ci nie pasuje? Świetna dygresja ;P
Słuchaj, ja ci to wytłumaczę. „Stalker” jest arcydziełem, które jest arcydziełem. A dlaczego? Bo arcydzieło nie może nie być arcydziełem. Gdyby nawet arcydzieło było arcydziełem, to też byłoby arcydziełem.
Cieszy mnie, że wciąż nie możecie wytrzymać bez tego filmu. Bo ja to już dawno go nie oglądałem ponownie...
Chętnie dołączyłbym do dyskusji, ale nie dostrzegam tu żadnej wartościowej interpretacji, z którą by można było polemizować. A to, co piszecie - to wszystko już było bądź jest bez większego znaczenia, wystarczy przejrzeć dotychczasowe wypowiedzi. Tym niemniej mam nadzieję, że to będzie wartościowy temat i życzę tego autorowi.
Pozdrawiam wszystkich, zwłaszcza że wielu znam aż nazbyt dobrze. ;-)
Kto nie może, ten nie może, ja w tej kategorii głosowałem na "Chinatown". A powód wyboru akurat tego filmu prawdopodobnie ma swoje źródło w lenistwie Uczestników zabawy. Pisałem o tym na blogu.
Co do interpretacji - napisałem najprostszą, najbardziej się narzucającą. Mnie to wystarczy z błahego powodu: mnie film film nie olśnił. Jestem prosty człowiek: nie ma zauroczenia, nie widzę sensu wgłębiać się w temat. Choćby nie wiem, jak doniosłe rzeczy zostały zawarte w tym czy innym filmie, jeśli nie poczułem nawet odrobiny fascynacji, to nie zaprzątam sobie dłużej głowy. Kiedyś było inaczej, ale dojrzałem.
Za to z chęcią dyskutuję o filmach, które uwielbiam, chociaż może nie w tak maniakalny sposób jak ty na tym forum :)
Bo widzisz, cieszy mnie, bo ja chętnie dołączyłbym, ale nie dostrzegam, to wszystko już było bądź jest bez znaczenia, tym nie mniej mam nadzieję, zwłaszcza, że musiałem napisać te kilka zdań, bo bałwany lepi się ze śniegu, a czasem ze słów. Jak zawsze załączam uśmieszki i drobne buziaczki i wcale nie dojrzałeś, choć masz wszelkie podstawy i być może będziesz mądrym człowiekiem.
Przesadzasz.
Nawet przez moment nie zamierzałem tu czegokolwiek zacząć. Zresztą, homo_sapiens już mi jest znany - i jego możliwości. Wiec nic więcej nie mam z nim do pogadania...
amerrozzo napisał: "Za to z chęcią dyskutuję o filmach, które uwielbiam, chociaż może nie w tak maniakalny sposób jak ty na tym forum :)".
Odkąd zrezygnowałem z dyskusji na tym forum - bodaj pod koniec sierpnia 2011 roku, nie było tu żadnej ciekawej dyskusji. Ciekawy temat założył Domin_filmomaniak - i tam się dopisałem. Ten temat jest nuuuuuudny.
Niczego nie zarzucam tu amerrozzo. Dyskusję z nim wciąż cenię najbardziej spośród wszystkich, jakie kiedykolwiek tu odbyłem. To się już nie zmieni. Ale poprzedni z tematów, założony na tym forum przez niego, był o wiele ciekawszy. Szkoda, że nikt tam się nie dopisuje - zresztą sam autor mógł go po prostu odnowić, ja na pewno nie miałbym mu tego za złe. Byłoby ciekawiej, bardziej wieloaspektowo - i szerszy byłby kontekst wystąpienia.
Mam nadzieję, że uczynicie z tej dyskusji coś ciekawego. Na razie się nie zapowiada. I mam nadzieję, że zaprzeczycie pewnej oczywistości - otóż jedynym gwarantem tego, że ta dyskusja się rozkręci, jest to, że ja wezmę w niej udział. Czekam, aż mi udowodnicie, że się mylę. Wtedy to forum stanie się ciekawsze.
I proszę, nie zwracajcie uwagi na prymitywne wstawki homo_sapiensa. Bądźcie ponad to - piszcie!
Parafrazując Bułhakowa: "Za mną, czytelniku! Któż to ci powiedział, że nie ma już na filmwebie wartościowych, interesujących, fascynujących wpisów? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!".
Piszcie. Niechaj udzieli Wam się entuzjazm. :-)
Mhm
Hej, a temu tam...Wielkiemu Człowiekowi, na zarzuty odnośnie takiego jednego serialu, odpiszesz? Byłeś onegdaj bardzo zdeterminowany, i jestem ciekaw, czy dalsza tego tematu obserwacja zaowocuje wpisem Pana Marscorpio? Hmm?(nie wiem, czy wolno mi pytać - najwyżej dostane opieprz).
Miałem Ci napisać, że tylko na tym mi ostatnio zależy i to jest PRIORYTETOWE. Postaram się zdążyć. Jeżeli będzie, zaproszę Cię do lektury.
"Ten temat jest nuuuuuudny."
Przypuszczałem, że tak będziesz pisał. Nie dziwię ci się, powiem więcej: podzielam twoje zdanie. Ja na temat tego filmu nigdy nie miałem wiele do powiedzenia (a propos tamtej pamiętnej dyskusji: było tam więcej wzajemnego sprzedawania nieuprzejmości niż rzeczowej polemiki; nawet nie zaglądam w tamten wątek, bo się zwyczajnie wstydzę), a co miałem napisać, już dawno uczyniłem w swoim temacie założonym 2, 3 lata temu.
Jeśli o mnie chodzi, to mój ostatni wpis na forum tego filmu. Może ktoś mnie jeszcze zaatakuje za nieprzychylną opinię, ale ja już reagował nie będę.
Koniec tomu trzeciego i ostatniego.
Wciąż jesteś niedojrzały. Masz bardzo niekonsekwentne podejście do wielu kwestii.
"a propos tamtej pamiętnej dyskusji: było tam więcej wzajemnego sprzedawania nieuprzejmości niż rzeczowej polemiki; nawet nie zaglądam w tamten wątek, bo się zwyczajnie wstydzę"
To nieprawda. Przesadzasz - i zapewne ma to związek z naszym przedostatnim spotkaniem (temat "Nietolerancji"), gdzie byłem bezwzględny wobec Ciebie. Cóż, z tego, że mam zaznaczone, iż film zamierzam obejrzeć, nie wyciąga się błędnych wniosków. To zaznaczenie w moim przypadku oznacza tylko tyle, że KONIECZNIE muszę mieć oryginalne dvd. Tak to tutaj czasem sobie upamiętniam. A Ty powinieneś domyślać się, że jak się wypowiadam na temat jakiegoś filmu tak kategorycznie, to znaczy, że go oglądałem, albo - że to kompletny syf. Tę ostatnią możliwość wyeliminowałem w wypowiedzi. ;-)
Oto fragment z Twojej prywatnej korespondencji do mnie, dotyczący innego tematu (zapraszałeś mnie, bym wziął udział w dyskusji): "Wymieniłem tam z różnymi osobami parę nieprzyjemności, ale skup się na tym, co istotne (jak sam stwierdziłeś: rozmowa bez emocji to żadna rozmowa)."
Jak to możliwe - raz tak, raz inaczej.
Mam cytować więcej z tych PW? Wciąż się cieszę, że wtedy nie zgłupiałem i nie odpowiedziałem pozytywnie na Twoją prośbę. A niewiele brakowało...
amerrozzo - ja tu jestem nieważny. Ale proszę - szanuj sam siebie.
Pozdrawiam.
Jeszcze jedno.
"Jeśli o mnie chodzi, to mój ostatni wpis na forum tego filmu."
No widzisz. Jaki ja mam na Was wpływ, he he he...
"Może ktoś mnie jeszcze zaatakuje za nieprzychylną opinię, ale ja już reagował nie będę."
Nie atakowałem Cię tutaj za "nieprzychylną opinię" na temat filmu. Nawet tak śmiesznej (z mojego punktu widzenia, oczywiście) kwestii, jak kolejne PROWOKACYJNE obniżenie przez Ciebie "Stalkerowi" oceny (z 5/10 na 3/10) nie komentowałem.
amerrozzo - ta gierka mnie nie cieszy już dawno, niepotrzebnie próbowałeś. Bo kto był adresatem założonego przez Ciebie tematu, to było oczywiste. Niestety, za późno.
A ja nie odpowiem Ci na PW. Odpowiem Ci tutaj.
"Między nami były i emocje, i chamstwo, to ostatnie bardzo zawoalowane."
Chamstwo "bardzo zawoalowane" - a co to znowu?
Tamta dyskusja - wcale mi na niej nie zależy, nawet tam nie zaglądam i nawet nie zawsze odpisuję na komplementy (powinienem też ją wreszcie stamtąd usunąć, ale dzięki niej moje stanowisko w pewnych kwestiach jest bardziej zrozumiałe) - była dość wartościowa, acz czy "zjawiskowa", jak to ktoś tam nazwał, to nie mnie to oceniać. Niech to inni osądzają. Sprowadzanie jej do jakiegoś tam "zawoalowanego" chamstwa jest nieprzyzwoite i wynika wyłącznie z tego, że czujesz się "odtrącony" w niniejszym temacie, mój drogi.
"tamta wypowiedź z prywatnej korespondencji wcale nie przeczy tej dzisiejszej"
Tamta wypowiedź (a w zasadzie dwie) przeczy dzisiejszej w wielu sprawach. Nie zacytowałem wielu innych fragmentów, jakże ważnych - pisanych podobno przez Ciebie bardzo szczerze. Wciąż nie uwzględniasz, do czego próbowałeś mnie wtedy namówić, kolego, a ja tej Twojej szczerości, niewiele brakowało, uległbym. Czyżbyś był podstępny?
"człowiek zmienia poglądy" - problem w tym, że stale zmieniasz poglądy. Zauważyłem to. Ustabilizuj się wreszcie. ;-)
"Co do <Nietolerancji> - przepraszam. Nie pytam, dlaczego nie wystawiłeś oceny."
Przeprosiny przyjęte. A oceny nie wystawiłem chyba 75% obejrzanym filmom - np. większości autorstwa Tarkowskiego. Dla mnie to bez znaczenia.
Pozdrawiam.
PS.
Ten wpis nie ma nic wspólnego z poniższym homo_sapiens. Pojawia się później - i tak się nie wycofam z zamieszczenia go. Powtarzam - nie bawię się tu w żadne gierki i nie zaufam Ci prywatnie.
Otóż marscorpio, człowiek wybitny, o wszelkich zaletach i cnotach przybył na to urąbane błotem pole pod tytułem „Ta wspaniała zabawa filmowa 2012”. Niech tylko narrator przypomni. Temat został założony 31 stycznia. A kiedyż to przewspaniały mascorpio nawiedził go swoją obecnością? W ten sam dzień, w którym plugastwo o imieniu homo_sapien wdarło się i zbezcześciło tą oto świętą ziemię. Właśnie wtedy, po osiemnastu dniach posuchy, waleczny mascorpio zsunął się z tronu i rozpoczął krucjatę. Zatem zbliżmy się wspólnie do twarzy jego i przypomnijmy fakty.
Dnia pierwszego krucjaty, najwidoczniej po długim i znojnym marszu, wśród much i ryków dzikiej nocy, marscorpio się ucieszył. Ach jaka wielka była to radość. Kroniki jej nie zapomną. To od tamtej właśnie chwili mascorpio się cieszy. Tako stanął więc na tym skrawku ziemi przemówił i pozdrowił. I wiecie już drodzy czytelnicy, że nie było powodów do smutku. Bo oto chwilę później powrócił, wierny przyrzeczeniom i w pełni chwały. Powiedzmy zatem kiedy i to się stało. Ano gdy czarny kret, ten sam, który wcześniej w trzech gryzach uszczknął niechcący złoty fundament tronu, bo tron to tak ciężki, że sięga cztery łokcie pod ziemię, gdy kret ten oto wychylił swoją malutką główkę, aby jeno zaczerpnąć świeżego powietrza. Marscorpio, jak kolcem ostrym okiem rzucił, obrócił się do wiwatującego tłumu i pozdrowił ponownie. Zaległa cisza. Nikt, kur..a nikt nie śmiał nawet podnieść wzroku, a co dopiero głosu. Stan całkowitego skupienia, medytacji, trwał godzinę. To wtedy właśnie narodziła się legenda. Gdy marscorpio coś powie należy milczeć co najmniej godzinę. A nuż dorzuci jeszcze kilka złotych słów dla spragnionego ludu. Gdy czas wypełniony modłami minął mascorpio przechylił się jakby na lewo, podniósł dłoń do srebrem owianej skroni i wykonał palcem tajemniczy ruch. Nie dowiemy się już, czy stałoby się to, gdyby nie ten nieszczęsny mały kret, który w drodze powrotnej do swych ukochanych kloak nie puścił jeszcze bąka.
No, nareszcie ten temat zaczyna się robić ciekawy. Nie zaprzestawaj swojej działalności. Kiedyś pisałem, że niczego nie oferujesz, a odpisałeś, że oferujesz siebie. Kontynuuj. :-)
Dwie korekty.
"Temat został założony 31 stycznia. A kiedyż to przewspaniały mascorpio nawiedził go swoją obecnością? W ten sam dzień, w którym plugastwo o imieniu homo_sapien wdarło się i zbezcześciło tą oto świętą ziemię."
Czy zauważyłem Twoją tu obecność wczoraj lub przedwczoraj? Tak. Czy miało to dla mnie jakiekolwiek znaczenie? Nie. Ale i tak Twoja narracja jest ciekawa... Ech, te teorie spiskowe...
Powiem nawet więcej - o wiele bardziej zaintrygowała mnie obecność SuchekoWilka, przez wzgląd na nasze starcie sprzed... hmmm... miesiąca? dwóch tygodni? Nie chce mi się sprawdzać...
"Gdy marscorpio coś powie należy milczeć co najmniej godzinę."
Nieprawda. Ja tu przeważnie mam godzinę lub dwie na wszystko, tzn. odpowiedzi. Jakakolwiek zwłoka działa na niekorzyść dyskusji ze mną - i tak trwa ona nie dłużej jak kilka dni (w najważniejszych przypadkach).
Pozdrawiam.
Kogo to wszystko interesuje? Po co Ty się z tego tłumaczysz? Czy myślisz, że ludzie nie mają rozumu, oczu? W mojej obecności powinieneś dostawać zakaz wypowiadania się. Powinni ci wiązać ręce dla Twojego własnego bezpieczeństwa. Niestety, co jest dosyć smutnym widokiem, nie masz tu ani jednego przyjaciela, który byłby w stanie powiedzieć Ci co jest grane. Tak naprawdę wychodzi, że ja nim jestem, chociaż uważam Cię za wyjątkowo bezrozumny egzemplarz. Radzę Ci po raz kolejny nie wdawaj się ze mną w dyskusję. Polegniesz tyle razy ile razy to zrobisz. Ja nie mówię do Ciebie i zawsze tak jest.
Suchy wilk to mądry facet ale ma w sobie niewiele życia. Jest letni. I nie dziwię się, że dobrze Ci się z nim rozmawiało. On naucza, a bardziej powinien zmuszać do myślenia. Ale i tak jest o niebo lepszy od Ciebie. Ty jesteś ślepcem.
Już miałem to wysyłać ale pojawiła się Twoja odpowiedź do amerrozzo. Jesteś zwyczajnym chamem. Drugi raz to mówię.
wypraszam sobie, moja flora bakteryjna ma na ten temat zupełnie inne zdanie (że o faunie nie wspomnę)
a co do tego nauczania - znajdujesz się w mylnym błędzie, niestety b. popularnym wśród użytkowników portalu - ja bynajmniej wcale nie zawsze do końca wierzę we wszystko, co piszę, tylko mam taki głupi styl
@marcscorpio - witaj włedny kłóliku płowokatorze, niestety ze mną na razie nie pogadasz, bo Stalkera, jak pisałem, zostawiam sobie na koniec
pozdrawiam serdecznie
o, niechcący przyrównałem cię fonetycznie do idola światowego proletariatu, to nie było umyślne
pozdrawiam wszystkich ponownie i niemniej serdecznie
Taaa... nieumyślnie.
A tak serio, Wilku, nie jesteś na mnie obrażony? Bo to by była wiadomość tygodnia, he he he...
oprócz tego, że jesteś wrednym matkoiebcą, to niby dlaczego miałbym być obrażony?
na początku trochę mnie wpuściłeś w maliny, za to później trochę nie zrozumiałeś i popłynąłeś w niewłaściwe strony, normalne rzeczy
To ja się też na Ciebie nie obrażam, za tę gnozę/ten gnostycyzm. Nawet jeżeli nie słuchałeś uważnie tego Homo Twist. Przytoczę Ci fragment: "Tyś w gnozie nie uwiądł, miał myślenie czyste".
A na temat "Stalkera" to już tu nie dyskutuję. Nawet z Tobą. ;-)
Pozdrawiam.
Nie chodzi mi o wiarę. Wiem, że jesteś zdystansowany. Po prostu masz wiedzę i prezentujesz ją w postaci czystej. Nie musiałbyś tego robić, a było jasne, że ją masz.
Powiązane ręce, i nie wysłałby żadnego desantu. Poza tym, on oferuje siebie, a chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie dbasz o Jego ofiarę.
Tak, czy inaczej, ja jestem Pana Marscorpio...starym, dobrym internetowym znajomym.
Zatem może to do mnie należy obowiązek poinformowania Go o tym, jak się sprawy mają.
A zatem, Panie Marscorpio! Ty chcesz, aby uważano Cię za obiektywną prawdę, która łaskawie raczyła zawitać do naszego pop-kulturowego filmwebu. I, zaprawdę powiadam, tak jest w istocie! Ament. Ament, i koniec... i do przodu.
A wiesz, jaka jest prawda? Że ja Cię(może powinienem mówić Pana?) lubię. Mało tego. Rozumiem Twoje obiekcje wobec "Stalkera". I MAŁO TEGO, sam je podzielam (a raczej miałem podobne spostrzeżenia, ale po pewnym czasie zmieniłem do nich stosunek). I praktycznie przez cały czas zgadzałem się, choć była to zgoda żartobliwa. A Ty mnie nazwałeś dzieciakiem. I w tym momencie na chwilę się w tamtej(według mnie, dosyć emocjonującej - żywo kibicowałem) Czy myślałeś, że żartując, kpie z Ciebie? W takim razie kpie ze wszystkich i wszystkiego. O, zgrozo, jaka kara mi przeznaczona?
W tym miejscu nie sposób nie zgodzić się z Marscorpio - tworzysz teorie spiskowe, i to całkiem sprawnie.
A wiesz, tak przy okazji, z kim kojarzy mi się stalker? Z Dersu Uzałą.
Pozdrawiam.
Załóż z góry, jeśli ludzie ze sobą rozmawiają, to znaczy, że jest między nimi szacunek i w jakiś sposób o siebie dbają, niezależnie od tego co mówią. Różnice są oczywiste, również te w dojrzałości, niekoniecznie wynikłej z wieku. To za ich sprawą dochodzi do nieporozumień.
Momentów zawahania w dyskusji „Pseudofilozoficzny orgazm..” doświadczyłem m.in. przy Tobie. Co ważne moje rozbrojenie nie wynikało z Twojej wiedzy (abstrahuję od jej zakresu). Badałem teren i wcześniej czy później uświadomiłem sobie, że mam do czynienia z normalnym gościem. Dokładnie to samo jest teraz. Przemówiłeś jak człowiek co sprawia, że muszę się wysilić. Podwyższasz ciśnienie.
Rozmowa jest czystą niewymagającą rozrywką, kiedy wiesz co powie Twój rozmówca na dwie odpowiedzi do przodu. Możesz z nim mówić w te i we w te, z „emocją” i bez, to muzyka. On jest jak instrument i reaguje dokładnie w zaprogramowany sposób. Wytłumaczy się ze wszystkiego co powiesz. Akcja reakcja. Mógłby się zatrzymać ale czasem nie potrafi. Wobec tego możesz zaufać sobie i pojechać jak Ci się podoba, bez zawahania i „bezmyślnie”, improwizować. W końcu tak go zakręcisz, że nie będzie wiedział gdzie dupa a gdzie twarz. Powiedz po co masz się wysilać jeśli to drewno inaczej nie odpowiada? Ty grasz, nie ono.
Kiedy obejrzałem „Stalkera” od razu miałem poczucie, że coś tu nie gra, że jest na siłę. Uznałem warstwę intelektualną za nachalną i nie „zainwestowałem” w nią. W tamtym okresie byłem już na tyle wyczulony na tego typu klocki, że po prostu nie mogłem inaczej. Kłóciłoby się to z moją wrażliwością. Teraz „objaśnienie treści”, mimo „jej próśb o wyjaśnienie”, wydaje się tak śmieszne i toporne, w ogóle nie na miejscu. Jak można w ten sposób masakrować dzieło?
Weź i zinterpretuj chociażby przypowieść o walecznym marsie mojego autorstwa. Absurd. Tego się w ten sposób nie czyta.
Moje teorie tutaj to zwyczajna bajka. Trzy pierwsze teksty w wątku wylałem z siebie w przeciągu kilku minut. Improwizacja do śmiechu. Spisek uczynił się podczas spowiedzi obok przynajmniej jednej z nich, a potem w dalszej dyskusji.
„Obiektywizm” jest porażką. Jeśli zainwestujesz pół życia w „obiektywną prawdę” i nie potrafisz z tego wybrnąć. O czym mowa? Poza tym, nie jestem wiekowy ale za dużo „obiektywnych” widziałem. To się sprowadza do chamstwa. Amerrozzo świetnie opisał problem, mówiąc o „zawoalowanym chamstwie”, co w cytacie po chamsku przywlókł tu marscorpio. I tak dokładnie jest. Mówisz o spisku, a masz fakt i to w legendarnej „godzinie milczenia”.
I jeszcze co należy dopowiedzieć. Możliwe, że to ja popełniam błąd nierozumienia i błądzę. Ale ta ocena należy już do postronnego widza.
Przepraszam. Serio.
Nie przeczytałem poprzednio tego, co napisałeś, uważnie. Niestety, zlekceważyłem to totalnie. Mam już taki zwyczaj, jak coś mnie zbytnio nie interesuje.
"Choćby nie wiem, jak doniosłe rzeczy zostały zawarte w tym czy innym filmie, jeśli nie poczułem nawet odrobiny fascynacji, to nie zaprzątam sobie dłużej głowy."
Masz rację z tym - pierwsze wrażenie jest najistotniejsze.
Pozdrawiam.
I proszę - jak się temat rozkręcił, odkąd pojawił się tu marscorpio. Co Wy byście beze mnie zrobili...
Zatem aby zostało świadectwo wydarzeń pozwolę sobie na chronologię.
Po kolei jak się zaczęło (daję pierwsze kilka słów z każdego kolejnego wpisu). Zacznę od amerrozzo, bo dokładnie wtedy maszynka ruszyła. Olewam wpisy, które nie przyczyniły się do naszej zabawy.
1. „Nie cierpię tego filmu...” amer
2. „Słuchaj, ja ci to wytłumaczę...” homo
3. „Cieszy mnie, że nie możecie wytrzymać...” mars
4. „Kto nie może, ten nie może...” amer
5. „Bo widzisz, cieszy mnie...” homo
6. „No widzisz. Wszystko oczywiste...” mars
7. „A więc jest dla mnie nadzija...” amer
8. „Wszystko na to wskazuje...” homo
9. „Przepraszam. Serio. Nie przeczytałem...” mars
10. „Przesadzasz. Nawet przez moment nie zamierzałem...” mars
11. "Ten temat jest nuuuuuudny....” amer
12 „Otóż marscorpio, człowiek wybitny...” homo
13. „No, nareszcie ten temat zaczyna się robić ciekawy...”
a potem już było nudno
Interesujące. Ale można to rozpisać inaczej. Jednak cieszy mnie, że próbujesz swoich sił w zakresie interpretacji. Początki są wprawdzie trudne (czego dowód powyżej), ale nie zniechęcaj się. Powodzenia.
I zostawiam Was już w tym temacie. Od początku był nudny, ożywił się cokolwiek za moją sprawą, a teraz – Wasza kolej. Nie zawiedźcie mnie. :-)
Film jest rewelacyjny - muzyka, scenografia, historia.
Przed pełniejszym opisem musze jeszcze raz go zobaczyć, żeby na świeżo opisać ... poza tym chyba z rok nie widziałem więc jak najbardziej się przyda.
Miałem zrobić powtórkę, ale mi się odechciało... Film widziany blisko rok temu. Był moim pierwszym zetknięciem z takim "trudnym" kinem czy jakkolwiek by je nazwać i zarazem początkiem mojej przygody z panem Tarkowskim (do tej pory obejrzałem jeszcze "solaris").
O filmie można by pisać wiele, ale mi w pamięci zostały głównie fenomenalne zdjęcia i świetne kreacje aktorskie.
Przed obejrzeniem warto by było przeczytać jednak powieść Strugackich, bo wyjaśnia ona ponoć choć trochę tę wielką niewiadomą jaką jest "Stalker" Tarkowskiego.
Jakimś zbytnim fanem takiego kina nie jestem, ale raz na jakiś czas można pozwolić sobie na trochę szaleństwa i obejrzeć taki film. 8/10