Mogło, a raczej powinno, być zdecydowanie lepiej! Dużym plusem filmu jest fakt, iż ogląda się go lekko. Praktycznie niczym więcej nie przykuwa uwagi. Dla lubiących tego typu klimaty - obowiązek, jednak rozczarowanie - gwarantowane. Chętniej sięgnąłbym kolejny raz po starszą wersję, "Zmierzch Tytanów", aniżeli po film Letteriera. Zbyt krótki, zbyt prosta fabuła. Nawet plejada gwiazd w nim występująca nie ratuje całości, choć miło jest popatrzeć na śliczną Arterton. Sceny usunięte z Miko... ogromna szkoda. Film ogólnie warto obejrzeć, choć mając wybór poleciłbym "Immortals" S. Tarsa.