Włączając film nie spodziewałem się horroru wielkich lotów... I tak zostało. Film raczej wieje nudą. Scena z przecięciem ludzi, jest może fajna i oryginalna, ale to chyba jedyna taka scena. Zresztą ona jest bardzo śmieszna, a nie straszna, dlatego mi się podobała. Przecież do znakomitości jest jej dość daleko. Aktorstwo trzymało w miarę poziom. Muzyka bardzo średnia. Jeden kawałek, aż mnie drażnił. Bohaterowie w horrorach często są idiotami. Tylko, że czasem jest to irytujące, a czasem nie... Tu jest. Ktoś napisał, że "tylko pani w czerwieni była fajna". Ja się zgadzam. Moja ocena: 5/10.
Też to zauważyłaś? :) Już się bałem, że cierpię na jakąś obsesję na punkcie "Lśnienia". Najpierw "1408" teraz "Statek Widmo"... Faktycznie nasunęło mi się wiele skojarzeń do filmu Kubricka. Pierwsza scena, która wywołała małe dejavu to ta, w której murzyn zaczął sobie wyobrażac, że znajduje się na balu. Druga to scena, w której chyba Matthew rozmawiał z duchem kapitana, który opowiadał mu historię statku. Kolejnego dejavu doznałem w scenie, w której zobaczyłem ducha dziewczynki stojącego na końcu korytarza. Statek zbierający dusze? W "Lśnieniu" był to hotel... i jeszcze ta dziewczynka mówiąca, że im więcej dusz posiądzie statek, tym stanie się silniejszy, czy coś takiego... Zbyt dużo tego by wymieniac ;]
Film oglądałem już jakiś czas temu ale rzeczywiście kilka scen było podobnych. Zapamiętałem zwłaszcza tą z dziewczynkami. Można tylko "pochwalić" reżysera, że ''inspirowało" go takie arcydzieło jak "Lśnienie", a nie nic innego..