Na początku zaznaczę że jestem fanem serii Step Up(pierwszą i drugą część widziałem po 6
razy)Niestety 5 część która jak sądzę miała być w zamyśle jakimś podsumowaniem, spięciem
klamrą poprzednich części, jest niedopracowana. Najistotniesza rzecz która mi niezwykle
przeszkadzała, to szybkie i banalne zamiecenie pod dywan wątków postaci z poprzednich części.
Nie wiem czy to był celowy zabieg producentów, czy też stanęły na drodze inne przeszkody, ale
brak w tym filmie Roberta Hoffmana, Channinga Tatuma i Jenny Dewan(w tej kolejności) od razu
powoduję obniżenie mojej oceny filmu o 3 punkty. Nie wierze że przy odrobinie dobrej woli nie
udałoby się namówić tych aktorów i zmodyfikować odpowiednio fabułę tak aby ta 5 część naprawdę
zadowoliła fanów serii...Wielka szkoda i dla mnie zmarnowany potencjał. Świeżo po obejrzeniu
filmu mam wrażenie jakby to wszystko było robionę nieco szybko, chaotycznie i na siłę.
Ja również jestem fanem serii, ale dopiero od 2 części. 1 części w ogóle nie uznaję i cieszę się, że Tatum i Dewan nie pojawili się w "All in". Za to cieszę się, że pojawili się aktorzy z poprzedniej, najlepszej moim zdaniem części serii, czyli Guzman i Hamilton oraz Evigan z drugiej części filmu, która moim zdaniem jest najlepszą postacią kobiecą w całej serii. Brakowało mi tylko McCormick, żeby pojawiła się chociaż na chwilę. Jednak przyznam, że wątki z poprzednich części dość szybko zostały zamiecione pod dywan, dialogi momentami były tak tandetne, że nie dało się ich słuchać, fabuła banalna do bólu... ale do tego już się zdążyłem przyzwyczaić, no i cały film był maksymalnie przewidywalny. Nawet układy choreograficzne nie były zbyt ciekawe i niczym specjalnym nie zaskakiwały. Cały film aż do finałowego występu, który zresztą jest bardzo dobry, można sobie szczerze mówiąc darować, bo kompletnie nic ciekawego się nie dzieje.
Podsumowując: Film niczym mnie nie zaskoczył, w przeciwieństwie do poprzedniej części, gdzie w końcu działo się coś ciekawego i nowego. Za to na plus zaliczam połączenie bohaterów z 2 i 4 części serii. Mimo wszystko jest to dla mnie najsłabsza część serii od czasów "jedynki".
Zgadzam się z wami. O ile 4 część obejrzałem z przyjemnością tak ta mnie zawiodła. Też miałem odczucie jakby cały ten film powstał na siłę. Wszystko działo się zbyt szybko, muzyka w ogóle bez szału a sceny tańca (oprócz tej finałowej) mało ciekawe. Dodatkowo irytowała mnie postać grana przez Izę Miko. Według mnie ta Alexxa za bardzo przypominała Effie z "Igrzysk Śmierci"
Też wydaje mi się ze Miko byla kreowana na taką postac jak Effie ktora jest lubiana przez fanów Igrzysk
Zgadzam się,najsłabsza część serii. I również brak mi małżeństwa Tatum z 1 części (moim zdaniem najlepszej).
Dla mnie najlepsza jest 1 i 4 część i też uważam że skoro to już ostatnia część to dlaczego nie mogli wziąć wszystkich bohaterów- tak najbardziej na Tatumie mi zależy. Podejrzewam że gdyby pojawili się wszyscy głowni bohaterszy poprzednich częsci to scenarzysci nie wiedzieli by kogo mają wybrać na lidera grupy, gdzie taką funkcję zawsze pełnił głowny bohater danej cześci.
Taniec i muzyka też mi się średnio podobały. Finał trochę podniósł poziom słabego tańca
Zgadzam się, najlepszą częścią był ten końcowy występ. Jedynym innym momentem który zapamiętam będzie jak tańczyli na karuzeli. Filmy Step up nie oglądam dla fabuły, tylko dla choreografii, a w tej części była najsłabsza. Brakowało mi kilku twarzy, ale nie można mieć wszystkiego. I tak było dość tłoczno.
Chyba jedynym fajnym wątkiem był "romans robotów" :D