Mnie się bardziej podobało w rytmie hh...I to o wiele...Nie było tylko caaaaaaaaaały czas tańca co było w step up. Występowały tu również dialogii....A kreacje aktorskie były naprawdę dobre... Krótko mówiąc Step up to gniot a W rytmie HH to dosć dobry film
w rytmie hh mi sie bardzo podobalo...ale przy STep-Up to jest...cieńkie, step up jest świetnyp orpostu i nie znam nikogo z mojego otoczenia komu kogo by ten film nie zachwycił.
Nie wiem czy "Step up" musi od razu zachwycać, ale myślę, że był sporo lepszy od "Miłości w rytmie hh". Poza tym skoro film jest o TAŃCU to chyba logiczne, że będzie w nim dużo TAŃCA, ale chyba nie każdy dostrzega taką prawidłowość. Co więcej - dość dobre kreacje aktorskie w "Miłości..."? No proszę Cię nie rozśmieszaj mnie.
Ogólnie rzecz biorąc to pod względem kreacji aktorskich i umiejętności aktorskich osób grającyh to oba te filmy były mniej niż przeciętne. Ale "Step up" chyba jednak broni się w sferze artystycznej [mam na myśli choreografię]. W sumie to oba z tych filmów to rasowe przykłady kultury popularnej i nastawione sa na zarabianie pieniędzy i tworzenie wielkich małych gwiazdek kinematografii.
Ale nawiązując do tematu - w tym zestawieniu wybieram "Step up", bo miło sobie obejrzeć czasem jakiś prosty film, nad którym nie trzeba się zastanawiać.
Polecam do piwa i paluszków [ew. coli i popcornu] jako dodatek do wieczoru z druga połówką albo przyjaciółmi z którymi śmiejecie sie na wet na thrillerach.
Może mas rację :) Ale Miłośc jest bardziej ambitna... Jest w niej wiele pasji... Miłośc do tego co się robi... A Step up... Nie czarujmy się,ale jest kiczowaty :/ Moze fajniejest pooglądać film w którym się tańczy...No ale jeśłi ide na film to chce zobaczyć grę aktorska a nie taniec, bo to moge zobaczyć w kolejnym kiczowatym programie o 20 w niedziele w TVN :)
Szczerze? To oba filmy są nudne. W Step up zadziwiło mnie tylko to, że para główych bohaterów nie wylądowała w łóżku. To było dla mnie szokujące w dobie filmów, które są niczym jeśli nie mówią o seksie. Ot, taki pozytywny akcent. Myślę, że nie powinnam bronić tego filmu, bo w sumie nie ma i czego. Ale jakoś tak walory estetyczne Step up mnie przeciągnęły na swoją stronę i polubiłam ten film, jako filmidło - taka kobieca słabość do romansideł :P
A czy nie uwarzasz,że są leprze romansidła... Chociazby klasyczne Love Story, przesłodzona "szkoła uczuć" i mój ulubiony film z tego rodzaju gaunku "pamiętnik"... Ale jeśli chodzi o romasidło to bezkonkurencyjne jest "miasto aniołów"