Spoiler? No możliwy :) Dałam 6/10, bo film sam w sobie nie był zły. Żeby nie było za dobrze, napiszę co mnie irytowało:
- lekko sepleniąca Drew
- jej sposób wymawiania "Thank you" (zauważyliście?) - a padało w filmie wystarczająco często, żeby mnie wpienić :D
- nieco przesadzona afera o jej rozmowę kwalifikacyjną
- zakochani widzą się po paru tygodniach rozłąki i pierwsze co - do wyra. Byłam 6 lat w związku na odległość i miałam w sobie trochę więcej zahamowań :D
- typowy obraz amerykańskiego stylu życia - porządny koleś i dwóch zakręconych kumpli oblechów.
Tyle z mojej strony :)
A to, że pierwsza rzecz jaką robią to "do wyra" to nie jest przypadkiem "namiętność" ? Bohaterowie wspominali, że taka rozłąka sprawie, że są cholernie napaleni. Ja nie widzę nic w tym irytującego :) ludzkie i normalne.....
mnie nie irytowała żadna z tych rzeczy które wymieniłaś, a co do dwóch zakręconych kumpli głównego bohatera to jak dla mnie robili oni tam kawal dobrej roboty.
zgadzam się z poprzedniczkami, żadnego wymienionego punktu nie zauważyłem, co do seksu to uważam że w filmie było dużo naturalności i mimo że akcja filmu dzieje się w stanach to jednak realia są zaskakująco podobne do naszych rodzimych :-)