Właśnie zapodałem go sobie na DVD, zaraz po "Romancing the Stone". Taki seans nostalgii sobie zrobiłem, wycieczkę w lata dorastania.
Powiem szczerze, że większość dzisiejszych filmów, mimo ogromnych pieniędzy i wielkiej promocji, nie zapada tak w pamięć, jak te sprzed dwudziestu i więcej lat. Istnieje teoria, że to nie filmy były lepsze, tylko człowiek ze łzą w oku wspomina czasy, kiedy miał kilkanaście lat. Ale po projekcji mam wątpliwości. Ten film jest po prostu ciekawy. Od niego zresztą zaczęła się moja przygoda z tego typu produkcjami.
Generalnie polecam. Świetna muzyka. Efekty dosyć proste, nawet jak na swoje czasy, wyziera z filmu niski (raczej) budżet, ale nie szkodzi to wcale.