Dlaczego odnosze wrazenie, ze najbardziej ten film zaskoczyl osoby, ktore do kina chodza od swieta? Dla mnie kazdy twist byl na tyle oczywisty, ze nawet o Damie jako morderczyni pomyslalem jak tylko zobaczylem trailer w kinie. W sumie jedyne, co mogloby zaskoczyc, a co tez mialem z tylu glowy to ukazanie, ze Demon byl rowniez seryjnym morderca, a ta odznaka byla zabrana od ktorejs ofiary.
Na plus sciezka dzwiekowa, choc po pewnym czasie jej monotonnosc troche zaczynala meczyc. Koncowka z policjantami dramatycznie slaba i naciagana, ani na moment nie bylem w stanie w to uwierzyc. Ogolnie rzecz biorac film niezly, glownie za sprawa gry aktorskiej glownych bohaterow, ale zdecydowanie nie rozumiem wszystkich zachwytow.
PS Najobrzydliwszym momentem bylo oczywiscie jedzenie hipisow.
Filmy opierające się na wielu zwrotach akcji (tzn. więcej niż jednym) mają przeważnie na celu mylić tropy i budować napięcie, wprawiając widza w zakłopotanie i powodując, że nie będzie wierzył własnym wnioskom. Problem w tym, że gdy zabiera się za to ktoś nieudolny, osiąga efekt odwrotny i sprawia, że widownia szybko się nudzi, bo do niczego się nie przywiązuje; zakłada, że nic, co jest pokazane na ekranie, potencjalnie nie jest prawdą i może za chwilę zostać wymazane w imię prostackiej chęci szokowania.
Co chyba niezaskakujące, rzecz w tym, by zwrot akcji był przede wszystkim niespodziewany. Kiedy więc za film zabiera się pozer, który otwiera go informacją, że został nakręcony w całości na taśmie analogowej, zatrudnia lektora, by odczytał ewidentnie fałszywą historyjkę, udając, że to historia na faktach (chłopie, "Fargo" zrobiło to 30 lat temu; oglądaliśmy, naprawdę), bawi się w jakieś śmieszne dzielenie filmu na rozdziały, w napisach początkowych dwójkę głównych postaci nazywa Damą i Demonem i na samym starcie wprowadza nieliniową narrację, to nawet jeśli nie domyślasz się głównego twistu od razu, to od razu wiadomo, że reżyser stara się coś ukryć (a w napisach początkowych nie ma mowy np. o pseudonimie poszukiwanego seryjnego mordercy) i jakiś znaczny zwrot akcji nastąpi. To zupełnie jakby oglądać film z irytującym znajomym, który co chwilę powtarza "patrz, co teraz się wydarzy, za chwilę będzie super". Nie brakuje pewnie reżyserów, którym tak bezczelny zabieg wyszedłby doskonale. Ten takim nie jest.
Najbardziej bawi mnie chyba to, że kiedy wiadomo już, kto faktycznie jest seryjnym mordercą, kawalkada zwrotów akcji po prostu się kończy. Próbowałem się łudzić, że doczekam kolejnej zamiany tożsamości albo przynajmniej ujawnienia następnej znaczącej informacji, ale do niczego nie doszło, przez co po śmierci jednej z dwójki głównych postaci ten film zwyczajnie nie ma sensu. Doskonale wiadomo, jak się skończy sytuacja z dwójką policjantów, a że Pan Artysta nie mógł się obyć nawet bez wielkiej planszy zapowiadającej epilog i już na samym początku wspomniał o "ostatnich znanych morderstwach", nawet utrata poczucia czasu nie chroni przed wiedzą, co wyniknie z próby złapania stopa bezpośrednio później. Ten film, podobnie jak niedawna "Pułapka" Shyamalana, kończy się właściwie kilka razy i zaczynam nawet podejrzewać, że w zamierzeniu miało to stanowić kolejne wodzenie widza za nos. Tymczasem sam w myślach pytałem raczej pana artystę, czy mu aby na pewno nie wstyd i ile jeszcze.
Wysokie oceny mnie nie zaskakują, to nie pierwsza szmira zyskująca uznanie i nie ostatnia, ale przyznam, że nie rozumiem opinii o przełamywaniu schematów i wystrzeganiu się klisz. Być może to umiarkowanie oryginalmny film, ale nie ma tu nic nowego. Zamiana ról ofiary i kata - motyw stary jak świat. Odwrócenie stereotypów w przemocy damsko-męskiej - jak napisał tu ktoś inny, może by tak było, gdyby Demon w okresie, w którym przedstawiano go jako mordercę, był niewinnym, pogodnym chłopakiem, a nie badboyem, który maczystowską energią krztusił się jak później śliną po zażyciu ketaminy. Kobieta jako villain - bitch, please. Widziałem tu nawet interpretację, że film porusza temat pochopnych reakcji społecznych na przemoc w świecie osób publicznych, ale "Rashomon" jest starszy od prezydentury Eisenhowera.
Jak na ironię, najbliżej nowości byłoby gdyby podsumować, że to film z kobietą w roli głównej, który ani nie opowiada o jej życiu uczuciowym (wbrew temu, co może się wydawać na początku), ani nie porusza tematu jej cierpienia - takich jest akurat bardzo mało.
Jeśli film podoba się większości ludziom jak i krytykom to bardzo prawdopodobne że to nie z filmem jest coś nie tak
Nie, właśnie wtedy bardzo prawdopodobne jest, że jest z nim coś nie tak.
Zwłaszcza gdy główny twist, któremu zawdzięcza większość przychylnych recenzji, jest mocno sugerowany już w trailerze i napisach początkowych. Bez wywróconej chronologii przepadłby zupełnie bez echa i właśnie dlatego w ogóle się na nią w ogóle zdecydowano.
Aha czyli jak film podoba się krytykom i ludziom co nie jest takie częste to jest z nim coś nie tak. Jestem Evangarden i idę zawsze na przekór i zawsze mam rację :D. W którym miejscu w trailerze miałeś sugerowany główny twist? Już pomijam że główny twist wcale nie jest najlepszym twistem w filmie a same twisty i zmieniona chronologia to tylko kilka zalet filmu.
nie szukaj sensu w krainie bezsensu :) Strata czasu i energii życiowej. To tak jakbyś chciał kozę nauczyć grac w szachy, próbował tłumaczyć zasady itp. To koza - nie ma szans, by ogarnęła grę w szachy. W mojej ocenie 8/10 Aktorsko też wybornie plus bdb muzyka. Pozdr!
O boże co za niski poziom argumentu :)! Dziękuję aż w końcu założyłem tutaj konto. Ten film tylko pokazuje jak na cholernie niskim poziomie jest teraz poziom widza i krytyka. 7.9 za taki gniot to hit
Ale co mam argumentować XD. Mi się film bardzo podobał to dodałem że podobał się większości więc może film jest po prostu dobry. Tobie się nie podobał i masz takie prawo ale nie jesteś żadna wyrocznia i jeśli ktoś ma inne zdanie od ciebie to nie znaczy że nie zna się na filmach itp.
Najgłupsza odpowiedź jaką mogłeś wymyślić... "jedzcie gówno, miliony much nie moga się mylić". Nie, chłopie, większość ludzi to debile i podobają im się rzeczy marne.
Istnieje też duża szansa że film jednak nie jest marny i to nie ludzie którym się podoba są debilami
Istnieje szansa na wszystko, ale argument, że coś jest dobre, bo większość to lubi jest mega słaby. Według tej logiki, to najlepszymi filmami polskimi ostatnich 20 lat, to były te od Vegi, bo niemal wszystkie zbierały rekordowe frekwencje w kinach.
Chłopie, czy Ty masz IQ kostki brukowej? Skup się na tym co piszę. Właśnie o to chodziło, że filmy Vegi mają niskie oceny.
No maja niskie oceny i są obiektywnie słabe więc jest to dokładnie to co napisałem powyżej o filmie XD.
Napisałeś "Jeśli film podoba się większości ludziom jak i krytykom to bardzo prawdopodobne że to nie z filmem jest coś nie tak". Skoro ludzie chodzili do kin przez wiele lat w rekordowych ilościach na filmy Vegi, to chyba oczywiste jest, że im się te filmy podobały, raczej tylu masochistów w Polsce nie mamy. Filmy Vegi zawsze były czołówce najchętniej oglądanych filmów w kinach. Więc według Twojej logiki, skoro tylu ludziom te filmy przypadły do gustu, to znaczy, że są dobre.
Dlatego nie oglądam i nie powinno się oglądać trailerów. Lepiej jednak ufać opinii osób, które poważamy w danym temacie.
Przykro mi , ale nie kierowałem uwagi do Ciebie. Co do filmu, każdy ma prawo do własnego zdania
Można było oczywiście, ale nie uwierzę ze przewidziałeś genialny twost z noskiem w połowie filmu. Plus twisty w tym filmie to nie wszystko.
Nie chodzę do kina " od wielkiego dzwona" uważam, że już dawno nie było tak dobrego filmu. Zaskakujący, nieprzewidywalny, brawo dla twórcy
Każdy kto chociaż trochę poczytał o BDSM (już nie mówiąc o praktykowaniu tych pierdół) zetknął się z czymś takim jak "słowo bezpieczeństwa" i w zasadzie automatycznie zorientuje się o co chodzi z "noskiem".
Tak, ale nie kiedy wiemy co się stało w pierwszych dwóch aktach filmu i tym, że myślimy ze ofiarą jest kobieta a nie na odwrót
Od początku, od pytania "czy jesteś seryjnym mordercą" wydawało mi się, że to raczej ona będzie psycholem a nie on. Potem nie byłem już tego taki pewien, gdy ją uderzył i groził, że ją potnie, ale to była chwila wątpliwości, szybko rozwianych.
twój post jest idealnym przykładem na to, że dobrym pomysłem jest nie czytać komentarzy na filmwebie przed seansem. A w efekcie ty, niestety, jesteś trollem.
Bo ten film jest świetny tylko w małej części z powodu pol twistów. Wręcz przeciwnie, jest świetny w tym, że jest tu masa starych, ogranych schematów. Lecz wykorzystanych w nowatorski sposób. Jak u Tarantino. Pulp Fiction składa się z samych ogranych, tanich schematów a film jest wielki