no nie wiem, jak można nazwac ten film "efekciarskim dnem". A taką recenzję z pewnością tak własnie nazwać można :)
Film może i upraszcza niektore zagadnienia, ale w bardzo ładny i przyjemny sposób zmusza jednak do, daj Bóg, głęszej refleksji w kwestiach, które przynajmnie w PL są dosyć niemile widziane:)
chyba oglądałeś inny film bo ja nie widzę w tym filmie żadnego momentu, w którym reżyser wgłębił się w tematykę i sprowokował dp myślenia.. film jest zwyczajnie prymitywny gdy weżmiemy pod uwagę warstwę fabularną nie ma tam żdnej dyskusji o Kościele czy apokryfach jest jedynie spiskowa teoria społeczeństwa stanowiąca tło dla "trzymającej w napięciu" akcji, warstwa techniczna, wizualna strona filmu to zlepek efekciarskich obrazków w stylu teledysków muzyki pop, całość jest utrymana jest rozmyta pojawia się konwencja horroru, thrillera, romansu filmu sensacyjnego i nie wiadomo czego jescze. jedyne co mogłoby być godne uwagi gdyby reżyser skoncetrował się na jednym wątku: dylematach księdza- naukowaca i utraty przez niego zarliwej wiary..nadal podtrzymuje że jest to zwyczjnie prymitywny film i nie rozumiem zupełnie zachwytu nad nim , a Twoje "argumenty" jezęli w ogóle można je tak zazwać zupełnie do mnie nie trafiają
sorry za błędy stylistyczne ale się spieszę i trochę się zdenerwowałem, ale mimo to pozdrawiam i zachęcam do dyskusji
z tego co pamiętam, to ksiadz bynajmniej wiary nie utracił. jedynie odszedł od doktryny kościoła katolickiego, a nie jest to to samo w koncu...
odnosze wrazenie, ze gdyby film nie traktowal akurat o podstawach chrzescijanstwa, to w ogole nie bylby dyskusji:/ jesli oglada sie go na chlodno, jest calkiem ok:)
a poza tym jakby nie bylo slowa z ewangelii sw. tomasza, są bardzo ladne:)