Obejrzałem dzisiaj i musze parę słów napisać.
UWAGA NA EWENTUALNE SPOJLERY
Po pierwsze - fabuła - niestety jest grubymi nićmi szyta i niespecjalnie przekonywująca, poczynając od samego założenia że S poleciał sobie i 5 lat go nei było, po różne inne mniejsze i większe bullshity, z końcową akcją na czele. Motyw z dzieciakiem w sumie praktycznie zbędny, film by bez niego wiele nie stracił, no ale w sumie trudno wiele stracić jak się niewiele ma.
Po drugie - film jest za długi - o wiele... prawie 2,5 godziny, przez które niewiele się tak naprawdę dzieje.
Po trzecie - efekty - jeśli fabuła kuleje, mozna zawsze skupić sięna podziwianiu strony wizualnej. Mamy więc świetną scenę z samolotem i.... no właśnie, i na tym w zasadzie koniec. Są niby jeszcze p.otem sceny z efektami itd ale jakoś niespecjalnie porywające.
po czwarte - przeciwnicy - no ileż można wałkować tego Luthora i Kryptonit ? przydałby się przeciwnik z prawdziwego zdarzenia, z którym S mógłby stoczyć pojedynek w stylu Matrixa Revlutions (bo to właśni do filmu o supermanie taki pojedynek by najbardziej pasował), zamiast tego mamy tradycyjnie słaniającego się pod wpływem zielonego kryształu Kal Ela, któremu każdy może spuścić łomot.
po piąte - zakończenie - lipne, tak lipne że aż boli, przesadzone i zupełnie bezsensowne, choć nie aż tak bardzo jak motyw z cofaniem czasu z pierwszego filmu, szkoda komentować.
po szóste - muzyka - muzyka jest ok, ale pewnie dlatego że zachowano stare motywy.
po siódme - loczek oraz fakt, że nikt nie poznaje że Kent to Superman - to akurat częśc kanonu i trzba to przełknąć, ale jakoś ciągle mnie to wkurza, a w tym filmie loczek był wyjątkowo irytujący.
Po ósme - Superman Returns to jeden z najgorszych komiksowych filmów jakie oglądałem ostatnimi czasy. Gorsza była chyba tylko Fantastyczna Czwórka. Do SpiderManów, X-Menów, Batman Begins nie ma nawet co porównywać.
krótko mówiąc: NIE POLECAM
Zgodzę się co do fabuły, przeciwników i na tym koniec.
Ja natomiast uważam, że filmy komiksowe powinny mieć przynajmniej 2 godziny. Skręca mnie jak widzę film 90 minutowy. Jakby w esie było więcej walk to 2,5 godziny byłoby extra. (Choć mnie film zupełnie nie nudził...ale to inna historia)
Efekty może nie były tak bardzo widoczne jak np w Spiderze 3, ale na coś musiała ta kasa polecieć.
Loczek, nie poznawanie Kenta w okularach i kostium...cześć kanonu--- uważam, że kto się już decyduje to oglądać to nie powinien się dziwić.
"Ja natomiast uważam, że filmy komiksowe powinny mieć przynajmniej 2 godziny."
Oczywiście, że powinny.
Tylko że długie filmy muszą mieć dużo do pokazania. Superman Returns jest filmem długim, który ma do pokazania głownie smutną minę Supermana.
"Jakby w esie było więcej walk to 2,5 godziny byłoby extra."
Otóż to. Tyle że tutaj w zasadzie walk nie było wcale, bo walką dla mnie nie jest sytuacja kiedy jacyś kolesie tłuką eSa osłabionego kryptonitem - w dodatku to motyw już znany z części pierwszej, no ale Singer w zasadzie nie wymyślił nic nowego. Znowu Luthor kombinuje coś z ziemią i znowu uzywa kryptonitu, give me a breeeeaaaak.
"Loczek, nie poznawanie Kenta w okularach i kostium...cześć kanonu--- uważam, że kto się już decyduje to oglądać to nie powinien się dziwić."
Ale Reeve miał fajniejszego loczka, jakiegoś takiego naturalnego. Loczek Routha walił po oczach swoją sztucznością.