Surrealistyczna opowieść muzyczna, oparta na sztuce. Przyznam się szczerze że "muzyczne" nie należą do moich ulubionych gatunków filmowych, a tym bardziej surrealizm. Pewnie dla tego nie za bardzo podobał mi się dramatyzm w co po nie których ujęciach. Obraz, jeżeli można go tak nazwać, obfituje w pokaźną dawkę przemocy. Niczego nie pozostawia nie dopowiedzianego. Z pewnością to jedna z gorszych kreacji J. Deepa. Tytułowy golibroda wydał mi się zupełnie nie pasować do tego artysty głównie komediowego, przez co utracił on to coś, czego pełno było choć by w "Piratach z Karaibów". Z pewnością historia opowiedziana będzie gratką dla wielbicieli teatru, ponieważ film został nakierowany głównie na ten klimat. Nie bez znaczenia pozostaje tutaj również genialna charakteryzacja i realizacja. Fabuła również zawierała w sobie pokaźną dawkę oryginalności, jednak nie wystarczającą do uznania go ponad przeciętnym, przez moją skromną osobę.
Surrealizm rzeczywiście nie każdemu odpowiada i wszystko by było ok, gdyby nie to, że w swojej wypowiedzi nazwałeś Deppa aktorem komediowym. Nie wydaje mi się, żeby grał on głównie w komediach. "Jeździec bez głowy", "Sekretne okno", "Dziewiąte wrota", "Z piekła rodem", "Marzyciel", "Blow" i wiele innych filmów z jego udziałem to w żadnym wypadku nie są komedie. Pozwolę sobie też zauważyć, że "Sweeney Todd" jako typowy film Tima Burtona zawiera w sobie wiele czarnego humoru, więc i tutaj występują momenty komiczne, które w swojej ocenie pominąłeś.
Masz rację. Zupełnie zapomniałem o wyżej wymienionych tytułach, chociaż niektóre z nich zostały już dawno nakręcone. Chyba można to uznać za okoliczność łagodzącą. Ja zdążyłem go poznać jak do tej pory jako aktora komediowego i skruszony nie omieszkam obejrzeć przynajmniej jednego z tytułów które wymieniłeś.
LOL. Surrealizm? Obejrzyj sobie np. "Eraserhead" Lyncha, dowiesz się dopiero czy surrealizm podoba się Tobie.
Ten film jest surrealistyczny. Nie rób z niego dokumentu, tylko dlatego, że w innych filmach zostało zawarte więcej tego typu elementów.
Według mnie w tym filmie nie ma żadnych elementów surrealistycznych... Troublesome ma rację.
Sama jasnoczerwona krew to jasnoczerwona krew... Wytłumacz mi, bo może masz rację, a ja się głupio upieram, w jaki sposób rozumujesz. Dlaczego ten film jest wg Ciebie surrealistyczny?
Chodzi mi np. o samą wizję Londynu. Zauważ, że jest ona trochę mało realna. Wiecznie brudne, ciemne miasto, które widz ogląda jakby oczami Sweeney'a, dla którego jest to okropne miejsce. A krew.. jeżeli byłaby to tylko jasnoczerwona krew to były to kiepski element scenograficzny. Myślę, że miała ona się odcinać od ciemności panującej wokół. Jest to coś w rodzaju dualizmu wartości mrok- jasność. Mrok symbolizuje świat Todda, a jasna barwa krwi- wyzwolenie poprzez zemstę. Jeżeli cały film można oglądać przez pryzmat emocji, symboliki, to wówczas jest on surrealistyczny.
surrealizm i symbolika to odrębne pojęcia :) podobnie ukazanie mrocznego Londynu nie czyni filmu surrealistycznym.
widocznie podobnie jak elementy symboliczne z surrealistycznymi ;) a abstrakcjonizm jak dotąd tu nie padł, więc skąd to nagłe nawiązanie?
Surrealizm to czyjaś wizja, przepełnienie cudzymi emocjami, przelanymi na dane dzieło. Według mnie "Sweeney" taki właśnie jest. A o symbolice wspominałam jako o środku przekazu, nie jako o synonimie surrealizmu. Z kolei o abstrakcjonizmie napisałam ze względu na odczucie, że nie do końca odróżniasz te dwa pojęcia :)
Surrealizm to wykorzystanie elementów ze świata snu czy halucynacji. Wizje mogą, ale nie muszą, być związane z przelanymi emocjami. Jest silnie związany z podświadomością - ktoś przytoczył bardzo ładną definicję poniżej, że obrazy pochodzą z podświadomości twórcy.
Abstrakcjonizm nie padł tu ani razu, nie rozmawiałyśmy o nim, więc nadal nie rozumiem, czemu go przywołałaś.
Trudno mówić o symbolice w przypadku tak subiektywnego punktu widzenia jak surrealizm, bo w wyobraźni autora mogło to rzeczywiście mieć drugie dno, ale też mogło nie oznaczać nic więcej.
Może Ty nie dostrzegasz w tym filmie surrealizmu, ale ja widzę w nim właśnie taki przekaz. Nie odciągniesz mnie od tego i nie przekonasz mnie, że nie mam racji, bo masz do "Sweeney'a" zupełnie inne podejście, niż ja.
ale przecież ja nie twierdzę, ze w tym filmie nie ma surrealizmu...zdradzę więcej - ja tego filmu nie widziałam :) tylko Twoja wypowiedź nie udowadnia, że to jest surrealizm, tyle :).
hahaha teraz to mnie zaskoczyłaś :D no, może jak kiedyś go obejrzysz, to sama stwierdzisz, czy jest to surrealizm, czy nie :))
Mnie się wydaje, że film jest surrealistyczny, kiedy próbuje odwzorowac sposób działania podświadomości, pokazać funkcjonowanie tej sfery. I to jest podstawowy i jedyny wyznacznik surrealizmu, bo jeśli autor znajdzie sposób, żeby do swojej podświadomości dotrzeć, to tam już są gotowe obrazy, wystarczy spróbować je przenieść np. na taśmę filmową. Oczywiście wtedy włączaja się elementy indywidualnej symboliki, ale jest je wówczas bardzo trudno rozgryźć, ponieważ są kawałkami cudzego obrazu z podswiadomości. Dlatego wg mnie ten film absolutnie nie ma nic wspólnego z surrealizmem. No w każdym razie oglądamy bohatera od "zewnątrz"...
Ja z kolei miałam wrażenie, że w filmie widać podświadomość bohatera. Wynika to stąd, że oglądając film, szukałam w Toddzie człowieczeństwa, próbowałam zrozumieć jego emocje, to, co nim kieruje. Może miałyśmy po prostu inne podejście do "Sweeney'a" i stąd różnica zdań :)