Fabuła super, aktorzy - bomba, piosenki - słodki Jezu!! niektóre oczywiście były ok, ale zdarzały się
również takie, przy których zastanawiałam się, czy warto dotrwać do końca filmu czy lepiej
zrezygnować.
Jednak daję wysoką ocenę bo 8/10 bo aktorzy odwalili swoją grą kawał dobrej roboty, tuszując
tym samym swoje braki wokalne. Do tego też trzeba mieć talent.
podejrzewam że gdyby nie był to musical, to wystawiłbym filmowi mocne 9/10, a tak tylko 7/10; do filmu podchodziłem chyba z pół roku bo nie lubię musicali i muszę przyznać że te piosenki w filmie były denerwujące, zwykłe rozmowy by wystarczyły (no może bym pozostawił jedynie kawałek: "Żył kiedyś golibroda z przepiękną żoną..."); mimo wszystko nie żałuję tych prawie 2 godzin bo wcześniej nie znałem historii Sweeney Todda, tym bardziej byłem zaskoczony zakończeniem filmu
Wokalem straszył tylko Rickman trochę, ale nie było tego dużo, więc ja bym tak nie narzekał. :) Depp świetny wokal i ten młody, który grał Anthonego również :)
Akurat piosenka Anthony'ego była moim zdaniem najgorsza ze wszystkich ( choć śpiewał dobrze, ale i tak najlepiej wypadł Depp).
Anthony czyli Jamie Campbell Bower ma piękny głos i nawet w realu ma swój własny zespół w którym śpiewa . Szkoda tylko że tu nie bardzo miał się czym wykazać bo śpiewał raptem dwie piosenki :) A co do Johny'ego i Heleny to całkiem nieźle sobie poradzili . Za to Rickman swoim wokalem zepsuł sobie całą rolę która bez śpiewu byłaby genialna . On ma talent aktorski a jego głos jest cudowny a mimo to w piosence się nie sprawdził zupełnie :)