Ładne zdjęcia i ładnie oddany mroczny klimat wiktoriańskiego Londynu. Ładna dwójka głównych bohaterów (Heleno Bonham Carter, jak można nie myć włosów, nosić brudne suknie i być tak sexy?). I tu się tak zwane plusy dodatnie kończą. Muzycznie film bardzo słaby. Depp w wywiadach sam przyznaje, że nie śpiewa, woli grać na gitarze. Helena B. Carter śpiewa ładniej, ale też jakoś nie do końca. Film jest makabrycznie dosłowny. Bo po co przenośnie, gdy idzie o golarza, co z zemsty rżnie czyjeś gardła (ironia). Ten film jest jak ciasna skrzynia w zakładzie Benjamina Barkera, aktorzy nie mają możliwości do końca pokazać, na co ich stać. Tim Burton już wcześniej udowodnił, że potrafi filmy robić. Ale nie tym razem.