PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=191945}

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street
2007
7,5 214 tys. ocen
7,5 10 1 213776
6,0 50 krytyków
Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
powrót do forum filmu Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Zacznijmy może od tego, że, pisanie recenzji do filmu wymaga, co nie, co wietrzej umiejętności niż skrobanie na kolanie, przez przerwę zadania domowego na język polski w podstawówce. Przede wszystkim trzeba się Z N A Ć i być jak to możliwie najbardziej B E Z S T R O N Y M. ani tego pierwszego ani drugiego nie przeświadczymy w pańskich wypocinach. Zacznijmy od tego „wszystkie elementy są jak najbardziej burtonowskie. Seryjny morderca” bardzo mnie to zaskoczyło gdyż gdzie w filmach, burtona( prócz jeździec bez głowy) mamy seryjnego mordercę, to stwierdzenie to absurd. A Sweeney Todd’a nie można nazwać po prostu seryjnym morderca. Twierdząc ze aktorzy kiepsko śpiewają…. Boże człowieku coraz bardziej jest mi ciebie…szkoda. Zaczerpnij troszkę informacji i się dowiesz ze Depp śpiewał dawno dawno temu w zespole rockowym. Partie wokalne wypadają znakomicie… Johny depp solo jak i w duecie z Helena Bonham Carter śpiewa tak że te piosenki zapadają na długo w pamięci. Porównanie aktorów ze Sweeney Todd do uczestnikow programu jak oni Śpiewają jest tak nie na miejscu jak porównanie Ben Hura i Quo Vadis! Epizod Sachy Barona Cohena zapada najbardziej w pamięć?? Widzimy, że recenzent ma słabość do Borata i Ali-g.. Nie mowie, że był zły epizod. Po prostu pan Pirelli niczym się nie różnił od innych bohaterów. Jak może nadać smaczku po prostu się pojawiając a za 10 minut znikając?? I przede wszystkim film nie jest wyłącznie dla fanów Burtona. Wręcz przeciwnie film zachęci ludzi nieznających burtona do obejrzenia jego wcześniejszych projektów. Ludzie, którzy nie lubią musicali lub nawet ich nie znają, będą wstanie dzięki temu filmowi zmienić zdanie na temat takiej formy przekazywania opowieści. Podsumowując…..2- Panie Marcinie

ocenił(a) film na 6
Vito_C

Nie ma to jak wyrwać zdanie z kontekstu - w całości ma nieco innej znaczenie niż pokazane tutaj. Chodzi o to, że "seryjny morderca" i właśnie te czasy w Londynie są elementami bardzo burtonowskimi - co nie znaczy, że pojawiały się w każdym jego filmie, ale pasują do... konwencji, jakimi często bawił się reżyser. To primo.

Mnie wokal Deppa też nie zachwycił. Fakt, że grał w zespole o niczym nie świadczy. Bonham Carter śpiewa więcej niż poprawnie, ale muzyka i sam tekst nie dają jej dużego pola do popisu - wszystkie piosenki wydają mi się pisane na jedną nutę, są niezwykle monotonne... i nie wiadomo jaką rolę właściwie pełnią w całej akcji.

A czyj epizod zapadł najbardziej w pamięć - to już chyba kwestia subiektywna i uważam, że nie można po kimś "jechać", jeśli bardziej spodobał mu się epizod Sachy niż Johna. A to, że pojawił się na 10 minut i zapadł w pamięć - jeszcze lepiej. Zobacz ile minut w filmie poświęconych jest Lecterowi w "Czerwonym Smoku". Mimo to - świetna rola zapadająca w pamięć.

Tak, jak dzięki temu filmowi zmieniłem zdanie na temat musicalowego przedstawienia historii - uznałem, że i ona, paradoksalnie nowoczesna, ale może być anachroniczna, mdła i najzwyczajniej w świecie nudna.

I naprawdę apeluję - recenzent wypowiada się o swoich gustach i swoich uczuciach, nie ma obowiązku być bezstronnym! Wszakże nie można filmu ocenić na sucho pod pewnymi kątami, bo pewne rzeczy są zawsze subiektywne.

ocenił(a) film na 8
Vito_C

Jezu, kiedy ludzie zrozumiecie (to do wszystkich myślących podobnie jak założyciel tematu) prostą rzecz: recenzja to subiektywna opinia autora. I koniec.
Jak mi się Sienkiewicz nie podoba, to co, mam pisać pozytywne teksty o jego twórczości? Parę plusów będzie, ale i tak ocena końcowa będzie niska, bo mi nie podchodzi pan Henryk po prostu. I co? To znaczy, że jestem nieoczytanym bezstronnym nieznającym się na rzeczy głupkiem?.
Pan Pietrzyk zrobił swoje. Wyraził zdanie, a że negatywne, no cóż. Można się nie zgadzać. Ja się nie zgadzam, napisałem na forum co sam myślę o filmie, ale nic nie mam do filmwebowskiej recenzji..
Ech.

ocenił(a) film na 9
Vito_C

Recenzja pana Pietrzyka również nie przypadła mi do gustu, ale jej bronię ponieważ recenzja nigdy nie jest obiektywna. Na tym własnie ona polega, autor wyraża swoje odczucia co do dzieła uwzględniając SWÓJ gust; dlatego najlepiej zawsze samemu iść i zobaczyć film i mieć własną opinię.

ocenił(a) film na 10
Betewu

"Mnie wokal Deppa też nie zachwycił. Fakt, że grał w zespole o niczym nie świadczy."

Wokal nie powala na kolana,ale moim zdaniem jest dobry.. fakt, że grał w zespole ,rzeczywiście o niczym nie świadczy -tu masz rację ,bo on tam tylko GRAŁ a nie śpiewał nigdy nie śpiewał i dlatego tym bardziej uważam,że jak na pierwszy raz było całkiem dobrze, choć wiadomo ,że wszystko było podrasowane ,wcześniej nagrane, gorzej by było gdyby na żywo ;) no ale tu nie ma o czym dyskutować jednym sie spodoba drugim nie


"Bonham Carter śpiewa więcej niż poprawnie, ale muzyka i sam tekst nie dają jej dużego pola do popisu - wszystkie piosenki wydają mi się pisane na jedną nutę, są niezwykle monotonne... i nie wiadomo jaką rolę właściwie pełnią w całej akcji."

a tu się muszę definitywnie nie zgodzić, Helena poradziła sobie bardzo dobrze, muzyka Sondheima jest strasznie trudna do zaśpiewania, choćby rytmicznie .. prócz nielicznych momentów zaśpiewała naprawdę dobrze.. ale na jedną nutę? monotonne? chyba słyszałyśmy/liśmy inne piosenki;> Jaka pełnią role? GŁÓWNĄ- to musical i piosenki są tu najważniejsze , przede wszystkim opowiadają historię...

ocenił(a) film na 7
maga89

Na żywo? Prostego teledysku nie da się nagrać ze śpiewem na żywo, a co dopiero spore kawałki filmu..

ocenił(a) film na 10
Vito_C

To, ze Depp spiewal w zespole rockowym, nie znaczy, ze musi to dobrze robic, jak wiadomo, rock rzadzi sie wlasnymi prawami. W jednym z wywiadow czytalam, ze dla Deppa podjecie sie "spiewajacej" roli bylo dosc sporym wyzwaniem, bo sam swoich mozliwosci wokalnych nie ocenial na wystarczajace. Jednakze, mimo wszystko, dzisiejsza technika komputerowa na tyle moze naprawic pewne niedociagniecia, zeby wyszla, jak w tym wlasnie wypadku, cud miod i malina.

ocenił(a) film na 10
Tyrania

no cóż... prawdą , technika to wielki skarb niezwykle pomocy w przypadku ulepszania sztuki..
nawet Mandaryna na płycie coś tam śpiewa czego nie można powiedziec w rzeczywistości
on nie śpiewał w żadnym zespole.. tylko grał, sam mówił nieraz

Vito_C

Ty, mój drogi/moja droga, najwyraźniej nie masz pojęcia czym jest recenzja. Poszczególnych części Twojego postu komentowała nie będę, bo, jak zauważyłam, moi poprzednicy w wielkim skrócie starają Ci się objaśnić jak się co ma, ale uwierz mi, że nie masz żadnego pojęcia w czym rzecz.