Liczyłem na genialny film a tu...tylko dość dobry.
Film dobry, ale z "Jeźdźcem bez głowy" a co dopiero z "Edwardem Nożycorękim" nawet nie będę porównywał bo byłaby to obraza.
Klimat ciekawy, mroczny, groteskowy. Do pomysłu rąbanki Bogu ducha winnych obywateli i robienia z nich kotlecików chyba inaczej niż jako do groteski podejść nie można. Nie jestem fanem musicali, ale pod tym względem też nie był zły, pioseneczki całkiem ciałkiem (szczególnie pierwsza o Londynie z ludźmi pełnymi g*wna :D ), ale przy "I feel you johanna" myślałem że zwymiotuje, strasznie irytujący był ten chłopaczek a jego melodyjka naiwna i jeszcze bardziej denerwująca od niego samego.
Prawdą też jest to co już sporo osób że film sie dłuży, ale patrząc na całokształt można to wybaczyć. Atmosfera grozy słabsza od jeźdźca, nie wbija w fotel,nie zaskakuje ani trochę, a to że tą bezdomną jest jego żona podejrzewałem jak tylko się pojawiła przy piekarni, tajemniczości praktycznie zero, bo bohater zdradza nam całą swoją historię już na początku, nie pozostawiając nic na potem. Samo przesłanie, bo chyba takie zauważyłem (ale znawcy pewnie mnie poprawią że nie ma, hehe), czyli to że będąc owładniętym żądzą zemsty nie tylko tracimy granice pomiędzy pojmowaniem dobra i zła, ale także przez zaślepienie możemy stracić to co najważniejsze. Bohater w końcu zabija nieświadomie żonę i nie wiele brakuje żeby zabił i córkę. Muzaka świetna, kostiumy i scenografia bardzo dobrze odzwierciedla nastrój filmu. Dobry ale liczyłem na coś o wiele lepszego.