Piękna,mroczna sceneria, wybornie dobrana obsada i dobry pomysł.....niestety połowa filmu to śpiewy. Konwencja musicalu, gdzie największa menda w Londynie zaczyna śpiewać zupełnie mija się z celem. Na dluższą metę staje sie to drażniące...a szkoda.
Fakt..mi się też to nie podobało..a szkoda bo klimat,aktorstwo fantastyczne. 9,gdyby był to bardziej horror niż musical to byłoby 10
Obawiam się, że ciężko byłoby z tego zrobić dobry horror =) A potem by ktoś narzekał, że kiepski horror. Mi się osobiście bardzo podobał pomysł z musicalem, nie wiem o jaką mendę chodzi, ale mnie się podobały piosenki =)
Przeciwnie:D to już miało fajny klimat,gdyby tylko usunąć piosenki i dodać troszkę więcej..brutalności byłoby super
Nie o to chodzi...mroczny fantastyczny klimat a tu nagle śpiewają...wg mnie to psuje całokształt
Twoja wypowiedź sprowadza się do stwierdzenia: fajny musical, tylko szkoda, że śpiewają. Jednym słowem liczyłeś na film w którym koleś z brzytwą w milczeniu będzie zażynal swoje kolejne ofiary. bez tragedii życiowej, bez fajnej fabuly. tylko mrok, krew i trupy. to mogles pojść na "piłę", a nie na MUSICAL.
No właśnie chodzi o gatunek.. Nie lubie musicali,ale uwielbiam filmy Tima Burtona,dlatego go obejrzałem
A to cię rozumiem chciałeś "przetestować" film ulubionego reżysera, a myślałam, że wybrałeś się ot tak z nudów. No nie każdy film Burtona musi się zaraz podobać:)
Nie no..za względu na reżysera tylko;p Nie podoba mi sie do końca,ale sie nie zawiodłem
ja byłam zafascynowana tym, co zwykły, acz dobry aktor potrafi wykrzesać ze swojego gardła. Myślę, że kwestią jest to, czy ktoś lubi musicale, czy nie. Chociaż znam ogromnych przeciwników musicali, którzy na tym filmie siedzieli bez zbędnych komentarzy ;) dla mnie 10. Świetny film.
Śpiewanie złagodziło ten film. Własciwie to jest to taki Disney dla zbuntowanych dziewczynek co lubią czarne koronki i pająki w terarium. Ten cały "Londyn" za mało Londynowy, bardziej przypomina steam-punkowy NYC (Londyn miał pełno małych i ciasnych uliczek, niską zabudowę, w filmie wszystko na siłę około wiktoriańskie wyszlo jak z Gangów Nowego Yorku lub San Franciso). Gra aktorska też mi nie przypadła do gustu - za bardzo widzę zannych aktorów, a za mało postacie jakie mają grać. Zgodzę się, że radośnie śpiewająca menda, zwyczajnie psuje film. A to, że to adaptacja musicalu broadwayowskiego? Wyczynem by było, z tańczących i śpiewających ludków, zrobić mroczną i smutną historię.
Dokładnie, ja obejrzałem ponad połowę i niestety piosenki zmusiły mnie do wyłączenia... Szkoda, klimat kapitalny, coś jak w "Sleepy Hollow".
ja na początku tez nie byłam przekonana do tego filmu jako musicalu ale fabuła i obsada bardzo mi sie podobały(no i oczywiscie fakt iz jest to film Burtona) wiec obejzałam drugi raz i trzeci. teraz jestem juz zupełnie zakochana w tym filmie i muzyczna oprawa ani troche mi nie przeszkadza.
Wszystko w tym filmie jest ok,ale kurcze czegoś mi na końcu brakuję.
No i UWAGA SPOILER ----scena na końcu gdzie Johnny wrzuca koleżankę z planu do pieca raczej przewidywalna,ale pewnie się czepiam,oraz kolejny SPOILER -na samiuskim końcu chłopak podrzyna mu gardło,ta bo uwierzę ,że 10letni chłopczyk morduję kolesia brzytwą z zimną krwią bez żadnych emocji-trochę przegieli.
Ale ogółem 7,5?10 :D---polecam,
!0-letni chłopczyk morduje bez emocji?? Gdyby Ciebie zamknęli w mrocznej piwnicy i przypadkiem znalazłbyś tam w ciastku kawałek palca i odkrył skąd wzięło się mięsko, gdybyś bał się o swoje życie i natknął się na klęczącego nad trupem oprawcę i leżącą obok niego brzytwę to jakie byłyby Twoje emocje?? Żadne? Odrobinka empatii wystarczy by to zrozumieć. Zresztą na twarzy chłopca malują się emocje, tyle, że nie strach a wściekłość i gniew. Obejrzyj to jeszcze raz, i przyjrzyj się uważnie. To jest świetna scena, doskonale zagrana.
Powiem ci ,że nie wiem co bym zrobił heh,ale wiesz byłbym dzieckiem,dzieckiem które jest wystraszone,bo takie są "dzieci",nie sa socjopatami czy bezwzględnymi oprawcami :]
A nie,niektóre są ;],ale ten z filmu akurat nie.
Normalni ludzie w nienormalnych okolicznościach zachowują się nienormalnie. To dotyczy też dzieci. A chłopak miał wybór - zabić żeby przeżyć albo dać się zabić. W takich sytuacjach bardziej działa instynkt niż zdrowy rozsądek, logika czy inne uczucia.
Instynkt nakazuje zawsze dwie rzeczy podczas zagrożenia,albo walka albo ucieczka,ale zawsze jest jeszcze inne wyjście heh
Chłopiec kochał Panią Lovett jak matkę a Todda nienawidził, więc także to co Todd jej zrobił miało wpływ na chłopca, zemścił się i ocalił życie. Zakończenie filmu jest znakomite.
Można się tego domyśleć po rozmowie chłopca z Panią Lovett, gdzie przedstawia swój stosunek do niej - traktuje ją jak matkę i w domyśle jest to, że zazdrosny jest o jej miłość do Todda.
No ale bez jaj,aż takiej wrogości nie okazjue ażeby zaraz po siekere siegać ;D heh
Nie po siekierę a po brzytwę ;) Nie okazuje aż takiej wrogości?? Ale dodaj sobie do tego fakt, że zamknęli go z trupami w piwnicy i polowali potem z brzytwą w dłoni i to raczej nie po to żeby go ogolić.
hahah,dobre,ale i tak mnie nie przekonasz,chociaż zabawny z ciebie gość :]
Może masz jakieś doświadczenia podobne,stąd ten tok myslenia ;))
Doświadczeń podobnych jak na razie nie nabyłem. Posiadam za to szczególny dar empatii i logicznie staram się oceniać dane zachowanie wykorzystując wiedzę o danej sytuacji. Moim zdaniem scena o której dyskutujemy jest logiczna i zasadna, w ogólnym odniesieniu do sytuacji "prawdopodobna". Nie zależy mi, żeby Cię przekonać. Każdy ma swój pogląd na sprawę. Nic mi z tego, że przyznałbyś mi rację, nie zmienia to niczego. Po prostu przedstawiam swój tok rozumowania i oceny. Może w świetle tego coś komuś nasunie się na myśl, czego nie zauważył, taki z tego pożytek. Ale spokojnie mogę żyć ze świadomością, że inni mają inne zdania na ten sam temat. Także z szacunkiem pozdrawiam.
No jasne,ale aż jeszcze raz cały film zobacze,no nie raz jest tak,że człek cos przegapi,a zdań na jeden temat zawsze milion jest ;)
W Afryce dzieciaki biegają z AK i zabijają skuteczniej niż dorośli. To są inne czasy, nie współczesne nam. Ludzie szybciej psychicznie dojrzewali, dzieciaka wychowała poniekąd ulica i przytułek (nie lepszy niż ten szpital psychiatryczny z filmu).
To był film na podstawie musicalu, tak konwencja, film oparty na tym, jak Burton miał to pominąć? To straciło by sens, cały klimat, muzyka była fantastyczna no i głos Alana, właściwie to wszystkich. MI się piosenki podobały, nie lubie musicali ale ten jako jedyny mi się podobał, naprawde świetny, bo ile jest tak krwawych filmów muzycznych...nie sądze, że więcej niż 10.
Dokładnie - nie należy zapominać, że film powstał na podstawie musicalu. Film jest tak doskonale zrobiony, że piosenki świetnie wpisują się w fabułę, do tego oddają emocje bohaterów i tworzą taki specyficzny klimat. Wielbicielem musicali nie jestem, ale ten film powala klimatem, arcydzieło. Naprawdę trudno się dopatrzeć jakichś minusów.
Mam podobne uczucia. Właściwie to nigdy nie pomyślałabym, że musical będzie w stanie mi się podobać. Wszystko co burtonowskie musi być przynajmniej dobre. Zresztą piosenki nie są złe, a wykonanie ich jest naprawdę dobre. Moja ulubiona - Pretty Women.
Faktycznie, to co burtonowskie jest przynajmniej dobre. Podoba mi się u niego ten magiczny klimat. Takie powinno być kino - dostarczać magii, której czasem na co dzień w życiu brakuje. I zaletą Burtona jest to, że serwuje tą magię w prostych i zdawałoby się aż dziecinnych historiach jak w "Nożycorękim" czy "Fabryce czekolady" i raczy nas mroczną magią "Sweeney Todd'a" czy "Jeźdżca". Jest znakomity, co tu dużo gadać.
Byłam stosunkowo mała, gdy obejrzałam Edwarda, ale bardzo mi się podobał. Historia o inności i smutku. Jako dziecko byłam niekwestionowaną fanką powieści Dahla, bodajże w wieku 7 lat obejrzałam "Fabrykę Czekolady". O ile pamiętam wywarło to na mnie dziwne wrażenia, nie przywykłam wtedy do psychodeliki i wariactwa. Teraz mam jak najbardziej pozytywne odczucia, dodatkowo postać Wonki jest naprawdę świetna. A co sądzisz o "Alicji..."?
Co do "Alicji..." to przyzwoicie to Burton zrobił, ale nie zaliczam tej pozycji do mojej ulubionej spośród jego dzieł.. O wiele bardziej podobał mi się "Edward", "Sweeney Todd" czy "Powrót Batmana". Szczególnie warto zwrócić uwagę na współpracę Depp'a z Burtonem. Świetnie im to wychodzi.
Dokładnie. To samo pomyślałam. Właśnie skończyłam oglądać i pierwsze co mi przyszło do głowy to "super gdyby nie ten śpiew". Nie przepadam za musicalami, kiedy ludzie nagle zaczynają śpiewać, tak zupełnie bez sensu, a tu jakieś 70% dialogów było wyśpiewane.
Ludzie trudno żeby śpievvu nie było vv "Ekranizacja przebojowego broadwayowskiego musicalu" - zacytuje opis filmu ;p.
Skoro jest to musical, do tego ekranizacja na podstavvie brodvvayu no to serio bez piosenek nie dałoby rady.