Sweeney Todd... to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów w dorobku genialnego i wizjonerskiego reżysera, jakim niewątpliwie jest Tim Burton.
Cieszy mnie, że twórca ten dał się ponieść swoim najmroczniejszym częściom umysłu i nie zrobił z tego bajeczki, jaka wyszła chociażby z Alicji W Krainie Czarów. Sweeney... jak sam tytuł głosi jest demoniczny i to jest bardzo duży plus.
Fantastyczna scenografia, Londyn spowity mgłą i wszechobecny brud działają na wyobraźnię. Do tego dochodzą mistrzowskie zdjęcia Dariusza Wolskiego co pozwala utrzymać niesamowity klimat.
Wszystko utrzymane jest w dość romantycznej scenerii. Mamy tu bohatera pełnego miłości, którego ukochana żona umiera. Winą obarczony jest skorumpowany sędzia, nad którym zawiśnie widmo srebrnych brzytw.
Śpiewanie i śpiewanie, czego na wyrost nie lubię i co irytowało mnie bardzo, chociażby w filmie Mamma Mia, tym razem było strzałem w dziesiątkę. Nawet miło posłuchać Johnego Deppa, który stara się aby jego śpiew nie budził na twarzach widzów uśmiechu.
Akcja poprowadzona świetnie, wiele scen po prostu urzeka, czego chcieć więcej?
Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street należy do grona najlepszych filmów w wykonaniu Tima Burtona. W moich oczach zasługuje na ocenę 8/10
W końcu ktos tutaj docenił scenografię (no i jakis tam Oskar ;)). Rewelacyjna świetnie budująca klimat. Pod reszta opinii Redila sie podpisuje.
przez większość część filmu uznawałem go jako po prostu dobry i nic więcej. Może dlatego, że jakoś szczególnie nie przepadam za musicallami i za często sweeny śpiewał ta piosenkę o joanne, ale póxniej się film rozkręcił i zrobiła się niezła rzeźnia i to zadecydowało o ósemce:P Nie no oczywiście poza tym klimat i muzyka świetne