MOGĄ POJAWIĆ SIĘ SPOILERY
Odrobinę wstrząsający, nie uważacie? Może to tylko moje, powiedzmy że dziecięce, zdanie,
ale.... Co prawda spodziewałam się, że ta żebraczka okaże się jego żoną, bo widziałam
podobieństwo, ale to wszystko, co tam się działo było takie... okrutne. I nie chodzi mi o litry
spływającej krwi, bo to akurat nie robi na mnie wrażenia (na ekranie). Wszyscy na około się
zabijali, okłamywali, wsadzali do psychiatryków, nie marnotrawili mięsa w uroczy sposób i
jeszcze obleśnie byli zakochani w dziecku, które wychowywali. Na mnie to zrobiło trochę
wrażenia.
W każdym razie film był świetny. Cały, łącznie z lekko szokującą mnie treścią. Fajne było też
to niedopowiedzenie na końcu - nie wiadomo co się stało z tą Johanną i tym jej uroczym
kochasiem (swoją drogą czy nie uważacie tego za żałosne, zakochać się po jednym
spojrzeniu? Mi to się wydaje strasznie powierzchowne.) ani co dalej z Tobym....
Intrygujący.
Mnie też się wydał lekko wstrząsający. Myślę jednak, że o to właśnie chodziło Burtonowi. Cały Londyn, o którym śpiewa Sweeney w pierwszej scenie filmu ma taki być: obleśny i przegniły. Na pewno zauważyłaś ogromną dysproporcję między Londynem z czasów, gdy mieszkał w nim Benjamin, a tym, w którym mieszkał Sweeney. Mnie to właśnie uderzyło. A zakochanie się po jednym spojrzeniu w tym filmie nie wydaje mi się żałosne. Myślę, że on się w niej nie zakochał, tylko mu się po prostu spodobała. :)
Pewnie tak, on lubi robić takie filmy ;)
Ciężko byłoby nie zauważyć tej różnicy, ale jednak bardziej skupiłam się innych rzeczach.
Może i masz rację z tym zakochaniem, ale w takim razie musiała mu się bardzo spodobać, skoro tyle razy ryzykował dla niej życie.