Pomyślałam, że wśród tych wszystkich opinii utrzymanych w sceptycznym i raczej negatywnym tonie, przyda się chociaż jedna pozytywna i mam nadzieję, że znajdą się osoby, które ją podzielą.
Muzyka na filmie była znakomita, stanowiła jeden z najważniejszych elementów budujących klimat tego filmu. Drugim elementem była scenografia, która również wspaniale odegrała swoją rolę, zabierając nas na mroczne ulice XIX-wiecznego Londynu.
Jeśli chodzi o grę aktorską - obsada rewelacyjna, ale aktorzy nie mieli raczej zbyt wielu okazji na popisy w swojej dziedzinie. Zdecydowanie dominowały występy wokalne, które moim zdaniem naprawdę nie pozostawiały wiele do życzenia, zwłaszcza, że akurat dla tych aktorów był to chyba ich pierwszy raz.
Na gratulacje zasługuje też nasz rodak Dariusz Wolski, który jak zwykle znakomicie się spisał.
Osobiście nie nudziłam się w kinie, dosatałam od filmu to, czego oczekiwałam: świetną muzykę, charakterystyczny dla Burtona czarny humor, trochę symbolicznej krwi, śpiewającego Johnny'ego Deppa i XIX-wieczną, londyńską scenerię, która stanowi idealne tło dla mrocznego mordercy.
Polecam! :)