Uwielbiam klima Burtona i jego filmy! Jak nie wierzycie to sprawdźcie w moich ulubionych... ;)
Klimacik oczywiście świetny, tak samo jak kostiumy, charakteryzacja i gra aktorska. Jednak... Co jak co ale śpiewać to ci aktorzy nie potrafią. Podkład dźwiękowym też mnie zawiódł. Poza tym ta historia zbyt przewidywalna. W momencie kiedy zobaczyłem tą "staruchę" to od razu pomyślałem, że to jest ta ukochana golibrody. Kiedy Todd zaczął tańcować z piekarką pod koniec filmu przy otwartym piecu, to oczywiste wręcz było, że zaraz ją tam wrzuci... tak samo nietrudno było się domyśleć kto na końcu zabije Sweeneya itp. Ogólnie rzecz biorąc historia całkiem ciekawa, ale tych piosenek było zdecydowanie zbyt dużo, i niepotrzebnie się przeciągały.
Ktoś tu pisał, że widz oglądając film, kibicuje golibrodzie w tym, aby zabijał kolejne osoby... no ja takiego uczucia nie miałem.
7+/10 - za klimacik, grę aktorską, charakteryzacje, odważny pomysł i całkiem niezłą, wręcz demoniczną historie:)
Ja też zawiodłem sie na tym filmie, po średniej 8,9 liczyłem na coś więcej. Zapewne wiekszość ocen wystawiały zakochane w Deep'ie nastolatki :P. Musze powiedzieć że mi charakteryzacja i kostiumy się nie podobały były aż rażąco sztuczne i przerysowane. Wiem, wiem taka była koncepcja filmu ale mimo to nie przypadły mi do gustu. Co do śpiewu aktorów to nie moge się do niczego przyczepić, było poprawnie. Wiadomo - Johnny Deep to nie Frank Sinatra :P. Ogólnie jak już przedmówca wspomniał, fabuła prosta lecz ciekawa, troche przewidywalna, troche banalna, ale w porządku. Gra aktorska na poziomie, muzyka dobra. Ogólnie 7/10.
No nareszcie jakaś KONSTRUKTYWNA krytyka ;) ja tylko nie zgodzę się z tymi notami.. wydaje mi się ,że dostał tak dużo dzięki fanom Burtona a nie zakochanym nastolatkom ,ja osobiście uwielbiam Deppa i Burtona i przyznam ,że to podnosi moją ocenę.. dlatego daje 10 a nie 7 ;p ale rozumiem,że dla przeciętnego widza film może nie być powalający...
dla mnie właśnie to przerysowanie jest genialne np. marzenie pani Lovett o przyszłości z Toddem nad morzem - świetne :) , co do śpiewu wiadomo nie można się spodziewać profesjonalizmu po kimś kto śpiewa pierwszy czy drugi raz w życiu, ale jak na ten pierwszy moim zdaniem było bardzo ok ... hmmm a co do żebraczki i końcówki to wam nie zazdroszczę ,że jesteście tacy bystrzy;p ,żebraczkę poznałam dopiero gdy jej się bardziej przyjrzałam a końcówka dla mnie była zaskakująca ale to my personal opinion heh może dlatego,że myślałam ,że Sweeney nie jest do końca taki zły.. ;>
"hmmm a co do żebraczki i końcówki to wam nie zazdroszczę ,że jesteście tacy bystrzy;p"
Sam sobie nie zazdroszczę... zazwyczaj jak oglądam filmy czy czytam kryminały to staram się zbyt wiele nie zastanawiać nad dalszymi losami bohaterów, tak aby nie psuć sobie niespodzianki... Niestety nie zawsze się to udaje :(
Wracając do muzyki. Zgadzam się, że przecież nie są to profesjonalni wokaliści, aby mieli ładnie śpiewać... co nie zmienia faktu, że mnie ich "śpiew" do gustu nie przypadł. Mogę jednak przyznać, że ze dwie piosenki to były nawet całkiem niezłe ("There is no place like London", i "Joanna").
Czekałem na ten film bardzo długo. Miał mnie przekonać do musicali, których z założenia nie oglądam. Ale nie przekonał. Przede wszystkim przez wokal Depp'a. Ciężko to nazwać momentami śwpiewaniem, melodyjną recytacją raczej czy coś w tym stylu. Ale od strony formalnej (charakteryzacja, scenografia itd) film świetny. Byłby wspaniały gdyby nie gatunek w jaki Burton go osadził.
7/10
Jeszcze mógłbym dodać, że troche byłem zagubiony oglądając ten film, bo nie wiedziałem, czy to romantyczna historia miłosna (ten chłoptaś chodzący po mieście w koło śpiewając jak to kocha tę blondynkę..), coś jak romeo i julia, a z drugiej strony tyle krwii i rozciętych gardeł. Tak jak bym kurde oglądał dwa filmy co chwile przełączając kanał w tv.. to też obniża moją notę.
Dziwny masz powód żeby obniżyć notę! A co w tym złego że było parę wątków różniących się od siebie ? Po drugie od miłości do nienawiści niedaleka droga ! Więc jak najbardziej wszystko tu pasowało według mnie.
miałam napisać, ale nie zdążyłam,.. przepraszam wszystkich,
mimo to jednak najlepszym sposobem byłoby obejrzeć film zanim się wejdzie na forum bo tu na każdym kroku można się natknąć na spoiler...
Ja tam się starałem o filmie jak najmniej wiedzieć ;) Opłacało się bo mnie powalił. Po kilku wypowiedziach spodziewałem się długiego nudnego filmu... a 2 godzinki zleciały. Piosenki wpadają w ucho, charakteryzacja wymiata, świetne aktorstwo. No i zakończenie... akurat finał akcji z tańcem był do przewidzenia. Ale sam koniec mnie zaskoczył ;)
Burton trzyma klasę. Widocznie chce nadal odpokutować mizerną Planetę Małp :)
To trochę mnie pocieszyłeś z tą sceną tańca :) Na szczęście wiem wiem jaki jest ten zaskakujący koniec i mam nadzieję, że nie trafię na wypowiedź jakiegoś idioty co widział film i bardzo chce się tym podzielić ;)
A od czego jest to forum? Chyba od tego żeby dyskutować na temat obejrzanych filmów... bo bezsensu jest rozmawiać na temat filmów, które się nie widziało. A jak ktoś chce tylko się dowiedzieć o czym jest film, to niech sobie przeczyta recenzje i zobaczy jaką ma notę, i wtedy też dowie się jak jest film odbierany.
Zgadza się, ale wystarczy napisać krótką informację o spoilerach, sądzę, że wiele osób czyta (np.) to forum przed obejrzeniem filmu i to się nie zmieni, bo dostarcza ono więcej informacji o odbiorze filmu i NIE TYLKO o tym.
trochę dziwią mnie zarzuty, jakoby w tym filmie było za dużo piosenek. Ja rozumiem, że one wydłużają czas trwania filmu, przez co niektórym może się dłużyć, ale przecież to jest musical ;) No nie wiem, może to kwestia nastawienia, ja osobiście bardzo lubię ten gatunek, więc dla mnie to była sama przyjemność. Tym bardziej, że piosenki też coś wnosiły do fabuły. Ale zgadzam się, że końcówka była dość przewidująca. Na usprawiedliwienie dodam, że przecież Sweeney Todd to adaptacja musicalu Stephena Sondheima, więc Burton być może chciał pozostać wierny oryginałowi (piszę "być może", gdyż to są tylko moje spekulacje;). Generalnie uważam ten film za udany, może nie jest wybitny, ale nie wykluczam, że jeszcze do niego wrócę :)