tylko tyle mogę wykrztusić po tym, jak obejrzałam ten film. och, genialny. krew lejąca się strumieniami, cudowna muzyka, śpiewający Depp i Rickman! kocham Tima Burtona, no naprawdę! szczególnie zaskakujące jest zakończenie - w pewnym sensie zepsuło mi humor do końca dnia... no i teraz słucham od kilku godzin Heleny...