Z początku przez dłuższy czas byłam oczarowana tym filmem przez mroczną atmosferę, świetną grę Deppa i Bonham Carter, ale jakiś czas później obejrzałam ten film jeszcze raz i już mnie tak nie poruszył. Szczerze mówiąc, on jest po prostu nudny. Akcja się wlecze, atmosfera jest ciężka i przytłaczająca, a piosenki tak wyjące i usypiające, że oczy się kleją. Zdecydowanie jest to film przede wszystkim dla fanów Burtona i jego stylu, reszta po prostu umrze z nudów.
Po części się zgadzam, film jest dość specyficzny i trzeba być fanem tego klimatu jak i Burtona. Film zaciekawi głownie osoby, które lubią mroczne, groteskowe filmy ( w tym mnie). Co do piosenek jest to po części klasyka więc mało komu się one podobają w dzisiejszych czasach, ale "A little priest"czy "epiphany" nie było przytłaczające.
a mi się filmy Burtona nie podobają, nie lubię jak śpiewają w filmie, nie lubię Deppa, ale.... ten film mnie rozwalił. oglądam, a tu trele, trele, jakieś pierdoły, myślałem że to jakiś musical będzie i na szczęście oglądałem chwile i jak się zorientowałem co jest grane, że oni zabijają tych ludzi i dają ich innym do jedzenia i tak fajnie to jeszcze uzasadniają... film jedyny w swoim rodzaju. za drugim razem jeszcze bardziej mi się podobał.
p.s nadal nie lubię burtona, ani deppa, więc nie trzeba być fanem...
Zgadzam się. Może po części, bo jeśli chodzi o Burtona i Deppa, to nie tyle, że ich nie lubię, ale są mi obojętni (choć Deppa w sumie cenię, bo uważam, że jest świetnym aktorem). Ten film ma coś, o co ostatnio trudno - genialny klimat, w który łatwo się wkręcić.
Wychodzi z tego że nie wiedza czasem jest przydatna. Czytając komentarze doszedłem do wniosku, że mało kto tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego że film jest teoretycznie na faktach. Ci którzy wiedzą że Sweeney Todd żył naprawdę nie mieli szans być zaskoczeni rozwojem sprawy przedstawionymi w filmie. Moim zdaniem film broni się jednak niesamowitą scenografią, ujęcia londyńskich uliczek nocą w tym filmie mogły by być definicją "mrocznego klimatu":). Dodajmy do tego dobrą grę Deppa i Bonham Carter. A na deser innowacyjne połączenie musicalu z horrorem jako swego rodzaju ciekawostkę i wychodzi nam całkiem interesująca pozycja, którą jedni kochają inni nienawidzą, ale jednak wszyscy kino maniacy powinni zobaczyć:)
a nie wiedziałem, że to na faktach???:) "teorytycznych" faktach... to tak na serio było? ja myślałem, że senariusz jest tak zmyślony. powinni o tym wypuścić jakiś dokument.
http://niniwa2.cba.pl/nie_wszystko_zdrowe.htm
być może faktycznie żadnego dokumentalnego filmu o tym nie ma. Więc na górze masz teorię, teraz tylko trochę pieniążków i wiedzy producenckiej i śmiało możesz kręcić:P
eee.... ale to dość mityczna opowieść... jakieś fakty? czytałem tylko , może i są tam jakieś fakty, lecz najlepszy jest nagłówek- "Nie wszystko zdrowe, co smakuje:
Margery Lovett i Sweeney Todd (1789-1801)"...
jak to prawda to powinni być bardziej znani jak Jack The Ripper.