PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=98380}
6,5 205  ocen
6,5 10 1 205
6,7 3 krytyków
Sympathy for the Devil
powrót do forum filmu Sympathy for the Devil

Trzon dokumentu Godarda stanowią zarejestrowane kamerą prace nad "Sympathy for the Devil"
z albumu "Beggars Banquet". Jeden z najważniejszych utworów w historii rock 'n' rolla (i
personalnie - mój ulubiony) ewoluuje na naszych oczach, osiągając w końcu formę znaną
wszem i wobec. Pod tym względem film twórcy "Do utraty tchu", jest pozycją nie do przecenienia.
Gorzej niestety robi się, kiedy do głosu dochodzą polityczne ciągoty reżysera: fascynujące sceny
ze studia przerywane są bowiem ujęciami przedstawiającymi m.in. Czarne Pantery podczas
bełkotania swych manifestów przeciwko białemu człowiekowi czy też rozgrywająjącymi się w dziwacznym nazi-sklepiku z
komiksami. Chaos narracyjny ma najwyraźniej odzwierciedlać realny chaos czasów, w których film
powstawał, ale brzmi to nieprzekonująco i pretensjonalnie. Zalatujący (typowym dla Francuzów,
którzy nigdy nie zaznali prawdziwego komunizmu, za to błyskawicznie poddali się Hitlerowi)
lewactwem przekaz jest mętny i tylko niepotrzebnie odciąga od tego co najważniejsze, czyli w tym
przypadku - muzyki Stonesów. Obejrzyjcie dla tytułowego kawałka, resztę można pominąć milczeniem.

Caligula

"typowym dla Francuzów, którzy nigdy nie zaznali prawdziwego komunizmu" - nie zgodziłbym się, przyjrzyj się jakie poglądy głosiła rewolucja francuska (są bardzo lewackie, zresztą co za kretyńskie słowo), później Komuna Paryska (można napisać, że z niej wykluł się właściwy komunizm). Francuzi przeżyli komunizm, ale w czasach gdy jeszcze nie istniała taka nazwa. I ten komunizm zamienił się niedługo potem z bardzo żarłoczny kapitalizm. Można napisać, że Francja jest ufundowana na lewicowych poglądach.

Co do filmu, to często funkcjonuje jako przykład filmowej niesemantycznej filmowej nudy. Ale nie będę tego rozwijał, bo nie jest to aż tak ciekawe.

ocenił(a) film na 6
Caligula

Szczególnie rozbraja motyw "Czarnych Panter", których siedziba znajduje się pod jednym z mostów na Tamizie. Prawdziwy internacjonalizm: Francuz w Anglii kręci film o bolączkach Ameryki. A tak z ciekawości: zakładam że oglądałeś bez napisów - czy udało Ci się wyłapać sens z tej kakofonii nachodzących na siebie manifestów? Bo ja, przyznam, poległem. Było tam chyba nawet wymieszanie teksów murzyńskiego intelektualisty z powieścią pornograficzną...

ocenił(a) film na 7
duraq

Hmm, sens powiadasz? Sensu, przyznam, nie dostrzegłem, bo był to - jak dla mnie - zwyczajny bełkot. Ale widać taka już domena czasów: w tamtych latach (podobnie jak obecnie) za sztukę często brano to, co zwyczajnie nieczytelne.