Zabieg ze zwężeniem kadru jest dobry. Film dzięki temu sprawia wrażenie bardziej intymnego. Widziałam wcześniej równie interesujący zabieg w "Mommy" Xavier'a Dolana i tam mnie wprost zachwycił. Tu nieco mniej - może dlatego, że w tym wszystkim męcząca nieco była praca kamery... a mianowicie "siedzenie na plecach aktorom". Film nie dla każdego, ale mnie urzekł i porwał od momentu, gdy próbują się przedostać przez rzekę, aż do samego końca.