Zdziwilo mnie, te na calym forum sa bodajze tylko dwa posty nt. koncowki, ktora moim zdaniem jest najbardziej intrygujaca. Wydaje mi sie, ze dziecko jest donosicielem, wskazuje Niemcom kryjowke i doskonale wie, ze uciekinierzy zostana rozstrzelani, gdyz nie staje i nie nasluchuje, tylko biegnie przed siebie, jakby nie chcialo slyszec odglosow masakry. Jest to chyba najbardziej przejmujace. Dziecko, symbol niewinnosci, powod do jedynego usmiechu bohatera, okazuje sie pomocnikiem smierci, wywolujac ostatni, najbardziej dobitny symbol bezsensownosci i beznadziejnosci ofiar Holokaustu,
Dlaczego niby pomocnikiem śmierci? Uciekał. Nie pokazał nic nikomu. To jemu życie Niemiec ocalił
Jezeli uciekal, to w mysl takiego niemieckiego nazisty powinien zostac zabity. A nie zostal. Zjawil sie w kryjowce uciekinierow. Zaraz potem przyszli tam esesmani i ich zabili. Zwiazek przyczynowo-skutkowy niezbyt jasny?
Nie było przecież pokazane żeby ich tam prowadził. Taki sam związek przyczynowo-skutkowy miała obecność w tym miejscu uciekinierów. To dziecko nie zdążyło nic nikomu pokazać bo odbiegł i wpadł na grupę pościgową. Niemiec zakrył mu usta żeby nie zdradził obecności Niemców. Zatem obawiał się że dzieciak może krzyknąć. Został wypuszczony bo to była grupa ścigająca uciekinierów a nie mordująca każdego kogo spotkała na swojej drodze.
... bohaterem, a ten się uśmiecha. W tym momencie widzimy, że chłopiec ktorego usilował pochować nie byl jego synem. Że on widzi w każdym chłopcu swojego syna.