Osadzony w okresie Święta Dziękczynienia slaher o braciach bliźniakach, z których jeden jest wyrachowanym psychopatą, drugi zaś bezwolną ofiarą jego knowań. Nakręcony w 1983 roku, wypuszczony jednak na ekrany dopiero cztery lata później (ciekawe z jakiej przyczyny...) film Johna Grissmera to podkradający bezczelnie z klasyków gatunku (na pierwszy plan wysuwa się "Halloween" Carpentera) tani shocker klasy C. Zły jest praktycznie pod każdym względem: zdjęcia i montaż, niewiarygodnie sztuczne aktorstwo, durna fabuła, nieudolna reżyseria - wszystko razem sprawia wrażenie produkcji amatorskiej. Najgorsze jednak i tak są dialogi - dawno już nie słyszałem takich czerstwych wypocin, poszczególne kwestie brzmią jakby były napisane dla zgrywy i, co gorsza, nawet jeśli tak było, nie czyni ich to mniej żałosnymi. Plus jest taki, że produkcja obfituje w elementy gore. Ich wykonanie pozostawia wprawdzie wiele do życzenia, ale i tak lepsze to, niż nic. Tak czy siak, jako horror nie sprawdza się w ogóle, jako komedia - nieco bardziej, choć też tylko do pewnego stopnia.