a tak swoją drogą, to widzę pewne podobieństwa w bohaterach "Piotrusia" i młodych z
nieszczęsnej epoki "gimnazjum". Różnica jest jednak zasadnicza; ci pierwsi czytali Sartre'a, ci
drudzy nie mają pojęcia kim był. Oni już tylko "siedzą na dachach, bawiąc się w powietrze"
Cokolwiek to znaczy. Ofiarnie zagrany, profesjonalnie zrealizowany i nieustająco durny film. Ani szalony, ani Piotruś (Ferdynand). Szaleństwo ma swoją cenę. Ach, gdyby tak chociaż Godard ośmielił się rozebrać Karinę z sukien, a tak... Filmowy eksperyment i strata czasu w jednym.