Uwaga! MEGA HIPER ULTRA SPOILER
Dziewczyna je. Dziewczyna biegnie. Dziewczyna miota się. Dziewczyna biegnie. Dziewczyna poznaje Bogusia Lindę. Boguś i dziewczyna uprawiają tzw. seks. Dziewczyna biegnie. Boguś coś tam robi u siebie w pracy. Dziewczyna biegnie. Dziewczyna i jakiś chłopak uprawią tzw. seks. Dziewczyna biegnie. Przybiega Boguś. Dziewczyna miota się. Boguś i Dziewczyna uprawiają tzw. seks. Dziewczyna miota się jeszcze bardziej. Znowu Boguś i dziewczyna uprawiają tzw. seks. Potem jeszcze więcej tzw. seksu.
W międzyczasie dziewczyna dostaje w tzw. twarz od jakiegoś mężczyzny. Dziewczyna przybiega do domu rodzinnego, trochę się miota (któryś raz z kolei), bo dom rodzinny powoduje, że miota się ona jeszcze bardziej. (tutaj psychoanaliza się kłania). Dziewczyna idzie z Bogusiem na urodziny Bogusia dziewczyny (czy jakoś tak). Uwaga - nie dla dzieci - Dziewczyna zmienia styl ubierania się - rezygnuje z czerni na rzecz panterki i mega-hiper-ultra wysokich butów, zapomina niestety o dole, także lata przez pół filmu bez spodni. Kiedy widzimy jak zmierza do taniej odzieży zachodniej, gorąco jej kibicujemy, żeby znalazła jakieś spodnie, spódnicę cokolwiek, bo śnieg pada)
Dziewczyna biegnie. Deląg tańczy. Dziewczyna biegnie, przybiega Boguś i jest scena przy lodówce, ale nie taka fajna jak z 9 i pól tygodnia, bo bez bitej śmietany, a tylko Dziewczyna wpada w histerię.
W którymś z międzyczasów, nie pamiętam czy wcześniej czy później - umiera brat Bogusia i Boguś z tej rozpaczy uprawia tzw. z tą miotającą się dziewczyną
uwaga: w pociągowym kiblu, tutaj gratka dla młodzieży - pociągi nic się nie zmieniły.
Później jest na zmianę: miotanie, tzw. seks, tzw. seks i wielce wymownymi ruchami dłoni (patrz symbolika), później Boguś uprawia seks ze swoją narzeczoną, a Dziewczyna ze swoim kolegą ze studiów, który to niestety cierpi z powodu przedwczesnego wytrysku, co też jest hańbą, wstydem, doprowadza go do rozpaczy i samobójstwa
Później albo wcześniej jest parę ujęć z tym całym zasuszonym trupem, potem chyba jeszcze jakiś tzw. seks no i na końcu Dziewczyna wyjada widelcem mózg Bogusia.
symbolika i wartości przekazane w filmie:
przede wszystkim - tzw. seks - tutaj głęboki ukłon w stronę katolickiej nauki moralnej (wybaczcie, nie wiem czy coś takiego istnieje) i wszystkich zatroskanych o młodzież "puszczającą się coraz mocniej i wcześniej" - po obejrzeniu kilku ujęć odechce im się na pewno!
film wyprzedza epokę i hasło "Dziewczyny na politechniki "- Dziewczyna studiuje coś tam na AGH, jest odważna, trochę się miota, ale to pewnie tak się robi, jak dziewczynom się zachce studiować "męskie" kierunki. Także dziewczyny - strzeżcie się politechniki (i AGH)
bieg i miotanie się Dziewczyny - tak tak, to jedno z najbardziej symbolicznych symboli symbolizujących ucieczkę przed nie wiadomo czym. A jak nie wiadomo, to na pewno przed sobą samym. Miotanie z kolei jest autodestrukcyjnym miotaniem, które ma pokazać miotającą się psychikę Dziewczyny, co to studiuje na AGH.
ekspresyjne ruchy dłoni w trakcie tzw. seksu - po pierwsze - ukłon w stronę osób niesłyszących, a także słyszących, ale niedosłyszących, bo bohaterowie mówią tak cicho i tak niewyraźnie, a celuje w tym Boguś, że jest ciężko. Całe szczęście - wszystkie dialogi są przekazywane językiem migowym w trakcie scen tzw. seksu, co po części wyjaśnia, czemu te sceny są tak często.
zjadanie mózgu - scena finałowa - majstersztyk - to kwintesencja powiedzenia "pozjadał wszystkie rozumy"!
jestem pod ogromnym wrażeniem aktorstwa - cała plejada polskich gwiazd serialowych za młodych lat, w tym fenomenalny Boguś, który gra tutaj oszczędnie, żeby nie powiedzieć - prymitywnie, naturalnie, jaskiniowo...amatorsko o! właśnie!
Miotająca się Dziewczyna kradnie cały film, sądzę że tylko więcej miotania się mogłoby przekonać niedowiarków z jak wielkim dziełem mamy doczynienia.
wyżyłam się.
"Sceny w takich filmach za krótko trwają żeby sobie dobrze zwalić"
dobry timing załatwia problem
Co Nieodwracalne, to nieodwracalne, ale wypada się przyznać, że było jedno z najlepszych tzw. Trzepań... przez duże T. Tak jak ( po namyśle ) przyznaję, że trzepanie do szamanki to juz dno przez duże D! Zwłaszcza, ze zacząłem za wczesnie, zanim hemafrodyta wydymała Bogusia w d**ę. Mając jednak zapas spermy wiekszy od Petry musialem poprawić drugi raz. Tu przez auto-awersję do roztrzepania wszystkich aktorek, niestety dopiero na odmużdżaniu Bogusia (shame on me). No cóż, jak to mawiał jeden szaman : Trzepanie wciąga... jak chodzenie po bagnach !
Albo... Nie poradzisz bracie mój, gdy scenariusz pisał **uj ( w głowie autorki).
Na koniec (całkiem niespodziewanie) najbardziej nurtują mnie trzy pytania:
1. Jak musiał smakować zgrzybowany mózg Bogusia ?
2. Czy zawartość czaszek autorów miała wtedy podobne "walory" ?
PS. Niby z aktorstwem Pani Petry łączy mnie tylko amatorstwo w recenzjach (i dwie roztrzepane byłe Petry zza południowej granicy). Z jakże szczerym przejęciem doczytalem jednak na Wiki, że mimo sugestii w ostatniej scenie, roztrzepanie szamanki nie minęło. "Aktorka na dość długi okres całkowicie zniknęła z życia publicznego[3]. Iwona Petry przypłaciła swoją rolę depresją i nerwicą[4]." To na szczęście, nawet po nocnym seansie , nas nie łaczy... na razie?
Mysleliscie zapewne, że zapomniałem?
3. Co spowodowało taki stan u pięknej młodej kobiety?
a) duze ilości surowego mięsa bez trzepanego jajka
b) "wytrzepani" psychofani
c) nadmiar/niedomiar roztrzepanego tzw. Sexu z Bogusiem.
d) ?
Tyle pytań bez odpowiedzi...(proszę więc o krótkie)
Wnioski:
1. Życie jednak pisze najciekawsze scenariusze.
późno, bo późno, ale zawsze:) też jestem Twoją fanką:) Dzięki Twojej recenzji, wreszcie zrozumiałam film i teraz cieszę się, że miałam zaszczyt go obejrzeć. jestem spełniona:)
dziękuję, pozdrawiam (jak i resztę niepozdrowionych jeszcze fanów tej "recenzji")
#wspomnienia #fani #wątpliwej jakości sława #łezka #w oku #się kręci
;)
Proszę Migotkę o wyjaśnienie jeszcze jednej kwestii a w zasadzie symboliki:
Otwierana puszka z Uranem. Słyszymy wybuch niczym w Nagasaki. Co ta scena symbolizuje?
Czy jest to przepowiednia ataku terrorystów na WTC czy też klęski polskiej kadry na Euro 2012 (uran pochodził z Ukrainy!)
A i jeszcze jedno - wyjaśnij mi jako kobieta proszę - co to jest kobieca sperma i jak mogła trafić do odbytu szamana.
Film arcydzieło - Arcy nudny i nic ciekawego się w nim nie dzieło - 1/10.
Ehm...postawiłeś mnie przed trudnym zadaniem. W związku z tym, że "Szamankę" oglądałam jakieś dwa lata temu, w dodatku zapewne niezbyt dokładnie koncentrując się na treści i bogatej symbolice oraz nie dość mocno kontemplując przed w trakcie i po, przyznam szczerze, że ani wybuchu ani spermy (jedyna sperma to "moo-ooja sperma w too-oobie ", ale już nie wiem czy to było w Szamance, czy w ostatnio oglądanym pornolu ;)) nie pamiętam.
Jednocześnie, myślę że spokojnie mogę kontynuować swój wywód biorąc przykład z możnych tego świata i zgodnie z filozofią "nie znam się, ale się wypowiem" wyjaśnić co nie co. W końcu nawet, gdyby ani puszki ani spermy w "Szamance"nie było, na pewno da się to zinterpretować, tak by ukazać głębię tego dzieła kolejny raz.
Tak więc...puszka i wybuch.
Uważam, że nie należy interpretować tego w kategorii przepowiedni. Raczej jako odniesienie, wspomnienie, a być może wręcz trawestacja katastrofy w Czarnobylu. A może jednak hołd nuklearnemu grzybowi? Oczywiście, łatwo zauważyć, że trop ukraiński jest tutaj jak najbardziej zasadny, więc może jednak coś z przepowiedni odnośnie EURO ma sens? Więcej informacji znaleźć można w utajnionej pracy doktorskiej incognito pisanej. Tytuł bodajże " Ukraina wczoraj i dziś. Urańskie pierd.olnięcie jako most łączący przeszłość i przyszłość."
Myślę, że możemy to też interpretować w zupełnie inny sposób...że tak powiem - od dupy strony.
Otóż wybuch z puszki, to nic innego jak swojskie, solidne ludzkie pierdnięcie. Myślę, że dobrze to koresponduje z "dzikością", dziczyzną i tzw. seksem ukazanym w "Szamance". Pełen naturalizm. Człowiek wyzbył się kultury i oto staje nagi i pierdzący, pierwotny.
Co do kobiecej spermy.
Kobieca sperma...kobieca sperma...Mam!
W latach 90., kiedy jeszcze przeciętny Polak rozkoszował się bawarskim porno, gdzie występował nieatrakcyjny facet z wąsem, jakaś tam Daisy, a głos Daisy nie pasował do ruchu jej warg, taka szycha jak Żuławski i taka szycha jak Masłowska brandzlo...zdobywali cenne wykształcenie na temat ludzkiej seksualności czytając poważne podręczniki i uczęszczając na wykłady poważnych profesorów i profesorek. Niestety coś im się tam pokiełbasiło w notatkach, albo opuścili jakiś wykład. Tak zostali z "kobiecym wytryskiem". Jak wytrysk to musi być sperma! - krzyknęli uradowani. I tak powstała kobieca sperma.
Jak taka sperma trafia do odbytu?
Czary - mary hokus pokus. Normalnie powiedziałabym, że po prostu ktoś ją tam wstrzyknął.
Alee...! to jest "Szamanka". Tutaj na pewno odbył się jakiś rytuał, gdzie puchary pełne kobiecej spermy umieszczano na ołtarzu. Przy blasku świec i zapachu kadzidła, spermo-kapłan/ka vel spermia mistrzyni recytowała krótką inwokację do Ejakulatu. Ejakulat stępował z nieba albo oo! wytryskiwał z ziemi! Wypijał puchary z kobiecą spermą, a potem cały nią przepełniony, po czubki członków swych zmieniał się w półpynny twór i wnikał w odbyt Szamana żegnany burzą oklasków. Tam przechodził dalej wypełniając Szamana swą znaczy kobiecą spermowatością, a w odbycie zostały resztki.
Uff...
Dziękuję za fachowe wyjaśnienia.
Teraz z czystym sumieniem mogę zasnąć i dokonywać kolejnych analiz opisywanego "dzieła".
Bynajmniej nie mam zamiaru krytykować kogokolwiek za jego wypowiedzi, poglądy, percepcję itp...
W zasadzie mimo ze dałem 7 filmowi to nie mam absolutnie żadnych ale... w stosunku do tego ze ktoś dał mu 1 albo -1 albo jeszcze mniej. Każdy ma pełne prawo do własnej oceny i interpretacji.
Proszę również aby nikt ewentualnie nie odebrał to co napisze poniżej jako obraźliwe w stosunku do niego czy kogokolwiek innego.
A postanowiłem napisać te słowa bo aczkolwiek cała dyskusja w tym temacie jest a raczej była (patrząc z punktu widzenia położenia mojego tekstu względem pozostałych; tego co nastąpi po moim wpisie nie biorę pod uwagę @:-)) w sumie bardzo interesująca (no może poza tym fragmentem o tym jak, kto, kiedy i co wali; chociaż nie wiele wnosi do tematu, ale już w samej formie jest cokolwiek ciekawa), zarówno pod względem treści jak i niejako formy. Może nawet z naciskiem na formę. Jednak pomimo tych niezaprzeczalnych zalet jakie ujawniłem powyżej, w dużej mierze brzmiała ona dla mnie osobiście jako pseudo intelektualny psychobełkot. Co tylko podniosło walory całej tej dyskusji. Przynajmniej ja tak uważam. I to nie jest kpina.
Bo tu znowu nawiążę do mego subiektywnego odbioru zarówno tekstów powyżej jak i całego filmu. Zarówno jednego jak i drugiego nie należy według mnie próbować zrozumieć (bo to tylko odbiera przyjemność z oglądania jak i czytania). Należy rozkoszować się wrażeniami. Może jak wspomniałem z większym naciskiem na formę niż treść.
Z tym filmem jak i dyskusją powyżej jest tak jak z Apokalipsą wg. Jana zwanego Świętym. Chociaż ja znacznie bardziej wolę rodzime określenie, a właściwie dosłowne tłumaczenie z łaciny Objawienie, lepiej oddaje charakter zawartych w tekście treści.
Generalnie ujmując one wszystkie to w przeważającej części jak nie w całości fantasmagorie!
Ale jakże fascynujące!!!!
PS
w każdym razie takie mam odczucia na poruszone powyżej zagadnienia. Coś jak percepcja emocjonalna, bez udziału rozumu, pierwotne w treści jak i w formie (no może co do tej formy zarówno filmu jak i dyskusji oraz treści tego drugiego to pewne nadużycie z mej stromy tym niemniej nie umniejsza to w żaden sposób poziomu mej fascynacji jednym jak i drugim). To była pierwotna, intelektualna uczta dla mego umysłu.
PS2
mam nadzieję, że ja nie jestem osobą upośledzoną umysłowo, jak założycielka tego tematu, tym niemniej również nie spodziewam się wizyty Świętego Oficjum, nijakiej formy auto dafe powiązanego z leczeniem kręgosłupa na krosnach, a tym bardziej stosu.
Ot... taka sztuka dla sztuki, dla samej przyjemności zabawy ze słowami.
Cieszy mnie bardzo Twoja wypowiedź. Po pierwsze dlatego, że jest długa, zawiera zdania wielokrotnie złożone, a ja lubię długie wypowiedzi w odpowiedzi na moje wypowiedzi, bo tak :). Po drugie dlatego bo gdyż albowiem pomimo dobrej oceny jaką wystawiłeś "Szamance" nie ciskasz gromów i klasycznego "nie znacie się *uje i plebsy" albo "autorka oceniła Aliena na 10, a Szamankę na 1. hahaha ale kał".
A po trzecie (i najważniejsze) za słuszną obserwację i nazwanie całej dyskusji "pseudointelektualnym psychobełkotem" (chociaż sama bym na tak zacne określenie nie wpadła). Sądzę ponadto, że sama dyskusja, gdyby była osobą również by się tak samookreśliła dodając ponadto, że nigdy nie miała aspiracji ambicji i pretensji do bycia czymś więcej.
Po czwarte za darowanie sobie eufemizmów, którymi operuję tutaj od samego początku w stosunku do swojej osoby (mówiąc o swoim "ograniczeniu umysłowym) i nazwanie mnie wprost osobą upośledzoną umysłowo ;)
No i w punkt. Teraz dopiero widać, że ten film to zmarnowany potencjał na komedię.
Nazywam ten film Lynchem dla biedaków . Takim bez głębi , symboliki i fabuły ... po prostu pusty film o niczym .
Cóż, o każdym filmie da się w ten sposób mówić. Zerknę, czy każdy film oceniasz na 1. Nie. Sprawdź, czy sprawi Ci trudność wyśmianie któregoś z filmów ocenionych przez Ciebie na 10. Ja część z nich też cenię, a zredagowanie podobnego tekstu nie byłoby dla mnie trudne.
ano można. Akurat napisałam o Szamance. Napisz o czymś innym, też się znajdzie grupa osób, którym się spodoba.
Gdy kiedyś zacznę pisać dla poklasku grupy osób, to zastosuję się do Twojej cennej wskazówki.
Ciekawy jest motyw tzw. seksu. Gdyby tzw. seks znać tylko z filmów, to i tak trudno dojść do wniosku, że zawsze jest poetycki, piękny, pozbawiony fizjologii czy głupich min. Przypomniał mi się "Casanova Federico Felliniego", ale pewnie u Ciebie ma 1, więc nie rozwinę myśli. Równie naiwny pomysł, jak ten z niefizjologicznym seksem, jest ten z identycznością seksu u wszystkich ludzi. Wobec tego seks prawdziwy jest taki, jak ktoś sobie wyobraża po obejrzeniu niewielu filmów mainstreamowych, (a i tu trzeba unikać "Życia Adeli" czy "Nimfomanki"), a seks z dodatkiem fizjologii, nieidealny jak ludzkie ciała, z głupim wyrazem twarzy, to tylko tzw. seks.
Zabawne, ile osób potwierdziło pod Twoim postem, że o seksie ma niewielką wiedzę czerpaną wyłącznie z konwencjonalnych przedstawień filmowych, nawet bez kina na poziomie DKFu, nie mówiąc o różnorodnych doświadczeniach własnych. W pewnym sensie Twój post jako test dla ludzi jest wartościowy, ale niewielu widzi, kto zdał, kto nie zdał.
nieczęsto daję takie rady, ale rany...wyluzuj. Czy tekst, który napisałam kilka lat temu aspiruje do poważnej recenzji? Czy kiedykolwiek aspirował? Nie. Nie jest niczym więcej, jak tylko prześmiewczym tworem, który napisałam, bo miałam ochotę, po seansie filmu, który mi się nie podobał wcale (swoją drogą - stwierdzam, że tekst ma poważne i mniej poważne niedoróbki). Czy każdemu musi podobać się to samo? Nie. Czy nie mam czasem ochoty rzucić w twarz osobnikowi płci dowolnej, któremu nie podobało się i zjechał od góry do dołu dzieło życia (albo i heheszkował), które właśnie obejrzałam i oceniłam na 10 z serduszkiem, że jest niedojrzałym bubkiem, nieznającym życia plebejuszem bez wartości z wrażliwością mieszczącą się w łyżeczce od herbaty? Wielokrotnie. ;)
Jestem luźny. Jeśli zalecasz mi, żebym myślał mniej trafnie, gdy mogę bardziej trafnie, to po pierwsze proszę o wyrażenie tej prośby uczciwie, po drugie jej nie spełnię.
Każdy tekst daje się analizować. Nie ma znaczenia, kto go napisał, kiedy go napisał. Nie gnoję Cię, jak widać. Skoro Tobie wolno pisać, bo masz ochotę, to chyba prawem wzajemności i mnie wolno pisać, choć "wyluzuj" świadczy, że jednak Tobie wolno jakoś bardziej.
Jeśli znajdziesz w mojej wypowiedzi coś, co potwierdza opinię "każdemu musi podobać się to samo", to zacytuj. Proszę uprzejmie.
Jeśli masz ochotę zjeżdżać ludzi, to nie będę utrudniał. Jeśli mnie zainteresuje Twój tekst, najwyżej odpiszę. Pewna część forum się tego boi. :)
być może (albo nie być może, ale na pewno) błędnie założyłam, że się pieklisz z powodu prześmiewczego tekstu na temat filmu, który ci się spodobał (tego też dotyczyło "wyluzuj"). Ale skoro jesteś luźny i raczej chodzi o kilka zdań na temat mojego tekstu (który jeszcze trochę analizy i nabierze szlachetności i pokryje się patyną), to kimże jestem żeby ci tego zabraniać. Acz nadal sądzę, że pewne teksty nie zasługują na nic więcej niż tylko "hehe, fajne" jeśli się podobało i "heh, śmieszne jak martwy gołąb" jeśli się nie podobało oraz "idź stąd" jeśli naprawdę bardzo się nie podobało.
Analizuję, nie pieklę się.
Ponadto słabym tekstem nie krytykowałbym czegoś słabego, bo to jednoczesne mówienie, że słabe jest dobre i słabe jest złe. Dlatego w odpowiedzi na tekst niepoważny nie dostałaś tylko ciętej riposty.
Szamanka zrobiła trochę zamieszania na prowincji (na wschód od Odry), bo prowincja nie lubi faktów o sobie. Negatywne reakcje na seks przedstawiony naturalistycznie, bez fałszywego upiększenia, to po prostu krytyka prawdy, że nie jest tak ładna jak kłamstwo, tak w 1996 jak i 20 lat później.
Jeśli się trochę rozejrzysz na FW, zobaczysz, jak wiele filmów zostaje skrytykowanych za to, że bohater zachowuje się nieracjonalnie, czyli jak typowy nasz rodak. Znów prawda o tym, że człowiekiem kierują mity, zabobony, płytkie analogie, błędy poznawcze, emocje, okazuje się brzydka w porównaniu z mitem, że jesteśmy wszyscy Langdonami i Bondami, wszystko wiemy i nawet wszechświatowe spiski umiemy wykrywać.
Nie chciałbym, żeby filmy dające tę niewygodną prawdę przestały być dla mnie widoczne. Obecnie łatwo je poznać po zaniżonej ocenie "bo scena seksu" czy "zachowują się jak wariaci".
Podobnie nie chciałbym, żeby nieinteligentne osoby krytykujące dobre filmy przestały nagle popełniać liczne błędy językowe, nie chciałbym też, żeby argumentowały lepiej niż zarzucając serią epitetów. Teraz to wszystko są dla mnie wskazówki co do jakości filmu.
Jeśli Cię temat zainteresuje, zerknij na dwie recenzje Szamanki. Spróbuj pominąć to, że ja film lubię a Ty nie. Skup się na języku recenzji, na podejściu do argumentacji, ilości spostrzeżeń:
http://film.onet.pl/recenzje/trans-i-ekstaza-szamanka-andrzeja-zulawskiego-po-la tach-recenzja/93senx
http://joanna.fandom.art.pl/oramus/species.htm (skądinąd Oramus w podobny sposób opisywał lepszych od siebie, dla przykładu Lema, wieszcząc Lemowi rychłe zapomnienie. Pamiętasz Oramusa?)
znowu to puszczają w telewizji na Canal+. Nie napisałaś nic o fabryce w której mielą mięso. To miejsce ma chyba duże znaczenie na miotanie się. Stamtąd pochodzi też narzędzie zbrodni. Przez chwilę miałam wrażenie że Ona je właśnie z tej puszki no ale przecież tam były zmielone szczury więc fuj, ulżyło mi, no i w końcu się najadła. Nie dziwię się że Iwona więcej nie zagrała, też bym miała uraz do bycia aktorką. Twoja recenzja Migotko ma już tyle lat a wciąż jest czytana i komentowana. Pewne dzieła są ponadczasowe.