Spielberg tym filmem udowodnił jak niezwykłym jest reżyserem, mając zaledwie 30 lat stworzył absolutny klasyk gatunku. Znakomite aktorstwo (niezapomniane trio Scheider-Dreyfuss-Shaw), kapitalna muzyka Williamsa, bezbłędny montaż i zdjęcia, i co najważniejsze genialnie dozowane momenty napięcia i grozy. Młody Steven idealnie połączył niemal film familijny z poważnym dreszczowcem w pierwszej połowie filmu, by potem w drugiej połowie powalić nas klaustrofobicznym klimatem walki trzech ludzi z wielkim rekinem. To właśnie wtedy objawia się cały geniusz Spielberga, napięcie wtedy nie spada ani na sekundę (co ciekawe samego rekina widzimy bardzo mało, wręcz tragicznie mało jak na dzisiejsze standardy; konsekwencja reżysera w jak najmniejszym ukazywaniu rekina dała rewelacyjne efekty), duża w tym zasługa również aktorów, którzy nie pozwalają nam się nudzić (klasyczna już scena pokazywanie sobie blizn i późniejszy, monolog-majstersztyk o USS Indianapolis w wykonaniu Quinta). Dodajmy do tego wszystkiego sprawnie wplątane momenty humorystyczne i rewelacyjne dialogi. Podsumowując - inteligentne, rozrywkowe kino z najwyższej półki ze sporą dawką napięcia i grozy. Takich filmów już się nie robi... 10/10