Moją absolutnie ulubioną sceną jest ta, w której Brody, Quint i Matt siedzą w kajucie Orci i opowiadają sobie różne historie. Wówczas Quint zaczyna opowiadać o zdarzeniach na Indianapolis. Opowiada to tak fantastycznie, że widzisz całe to zdarzenie przed oczami. Wiedząc, że historia ta jest w dużej mierze prawdziwa, za każdym razem jak oglądam ten film, słucham jej w pełnym skupieniu i przerażeniu. Scena kończy się przyśpiewką jak wyżej. Fantastyczne.