powstaje mit rekina zabójcy w następstwie czego te pożyteczne zwierzęta pełniące taką samą rolę w wodzie jak wilki na lądzie są bestialsko mordowane.
Rekiny są mordowane głównie dla swoich płetw, które uchodzą za przysmak, a nie z powodu filmów o nich.
Ale filmy tworzą z nich krwiożercze bestie co jest bzdurą. Generalnie "Szczęki" Spielberga od strony czysto scenariuszowej są wręcz idiotyczne.
Zgadzam się. Surrealistyczne i nieprawdopodobne jak większość horrorów czy thrillerów, ale przecież nie o to tu chodzi. Film robi swoje, czyli straszy, a przynajmniej straszył i przeszedł do klasyki gatunku. Czy to się komuś podoba czy nie.
To prawda. Kiedyś widziałem dokument o rekinach w którym jeden z ekspertów pracujących przy "Szczękach" mówił o wzroście polowań na rekiny, którego bezpośrednią przyczyną był irracjonalny strach wywołany filmem Spielberga.
przeprowadzono kiedyś ankietę według której rekiny są zwierzętami, które wywołują w człowieku największy lęk.
ja osobiście uważam, że jest to także związane z faktem, że ich naturalnym środowiskiem jest woda, w której człowiek nie jest w stanie naturalnie funkcjonować
Racja - a przez takie filmu, jak "Koszmar z ulicy Wiązów" dzieci boją się zaspypiać same, przez takie filmy, jak "Omen" i "Egzorcysta" każde dziecko wydaje mi się opętane przez szatana, a przez "Teksańską masakrę piłą mechaniczną" każda rodzina mieszkająca na uboczu ma moim zdaniem nierówno pod sufitem.
Kuźwa - "Szczęki" to film grozy, a filmowa groza sprzedaje się najlepiej, gdy jest irracjonalna. Zaś od strony właśnie scenariuszowej, film to perełka, ale jeśli spojrzymy na niego pod kątem kunstrukcji dramaturgicznej, a nie wiernego trzymania się faktów. Jak ktoś ogląda "Szczęki" niczym film przyrodniczy to już jego problem, nie Spielberga.
Masz rację i nie masz racji. Bo o ile po "Koszmarze z ulicy wiązów", "Omenie" i "Egzorcyście", żanda rzecz czy postać przedstawiona w tym filmach nie stała się synonimem czekokolwiek. To wszystko co zostało przedstawione mieści się jedynie w filmowej opowieści, o tyle rekin jest przez bardzow wielu utożsamiany z ludobójcą, potworem czy inną bestią. A wpływ na takie myślenie miał także film Spielberga i jest to fakt obiektywny.
Faktem obiektywnym jest też to, że "Cierpienia młodego Wertera" wywołały w XIX-wiecznych Prusach falę samobójstw wśród młodych ludzi, a "Mechaniczna pomarańcza" oraz "Urodzeni mordercy" zainspirowały kilka osób, by nasladować poczynania bohaterów z tych filmów, lecz czy możemy o to oskarżać twórców tych dzieł?
Jakoś nigdy nie odbierałem "Szczęk" jako filmu ukazującego zwyczaje żarłaczy, lecz jako kawał dobrego kina rozrywkowego. Cała groza płynąca z tego filmu, wynika własnie z tego, że ów rekin wcale nie zachowuje sie tak, jak to mają w zwyczaju "przeciętne" rekiny. innymi słowy, jego zachowanie jest zupełnie irracjonalne, czyli takie, jakie cechuje więkzość potworów z filmów grozy. A - powtarzam - od strony montażowe czy też dramaturgicznej, "Szczęki" to rozrywkowy majstersztyk.
Rozumując w ten sposób należałoby zakazać produkcji tego typu filmów. To nie jest film edukacyjny tylko rozrywka. W ten sposób możemy irracjonalnie bać się pił mechanicznych (vide "Teksańska masakra piła mechaniczną") i niszczyć sklepy z pilami, albo mordować storczyki bo obejrzeliśmy film o zabójczych roślinach. Ludzie zawsze bali się rekinów i będą się bać. Na pewno po obejrzeniu tego filmu zmalała ilość dzieciaków w wodzie. Sam pamiętam, że po obejrzeniu tego filmu jako dziecko, miałem wtedy z 10 lat (na kolonii nad morzem) nie wszedłem do morza, jak i reszta kolonii, przez tydzień. Ale potem mi przeszło :) Po dzisiejszych dzieciakach ten film by spłynął i tyle.
A po obejrzeniu "Ptaków" nad morze to już się pewnie nigdy nie wybierzesz? Bo tam przecież będą czekać krwiożercze mewy ;]
Zamiast w tępy sposób ironizować przeczytaj lepiej uważanie To co napisałem. Chodziło mi o antyreklamę jaką ten, tak, skądinąd świetny film zrobił rekinom, pożytecznym i wspaniałym zwierzętom, które spełniają taką samą rolę w wodzie jak wilki na lądzie. I Tyle. Nie boję się chodzić nad morze, nie boję się mew, tym bardziej, że nikt nie robi z nich krwiożerczych potworów.
Dlatego twój post jest po prostu wzięty z du...y.
Tu nie tyle chodzi o ten film, zgadzam się z Tobą, ale bardziej myślę chodzi o hipokryzję ludzi. Delfiny są piękne, nasuwają się bardzo poztywne skojarzenia, więc każdy przeciętny człowiek oglądający, jak to Japończycy je bestialsko zabijają, mówi, że to potwory. Natomiast rekiny kojarzą się z niebezpieczeństwem, z bestią. W pewnym sensie jest to "zasługa" Spielberga. To samo z psami, my je kochamy, a Chińczycy je żrą, czego Europejczyk nie potrafi zrozumieć, ale większość obrońców świnkę chętnie zje, bo nie ma takich mądrych oczu i takiego ładnego futerka. To jest hipokryzja współczesnego człowieka. Ja osobiście nie jem zwierząt, wróciłam ostatnio do jedzenia ryb z wygody tak naprawdę, żeby móc iść coś zjeść do restauracji i żeby znajomi nie mówili, że to jakieś fanaberie, bo nie mam ochoty się każdemu tłumaczyć, czemu nie jem. Tak samo jak nie będę prawiła kazań każdemu, kto ma kotleta na talerzu. Pozdrawiam
Witaj. W pełni się z Tobą zgadzam. Hipokryzja ludzka nie zna granic. Pisząc o Japończykach i rzezi na delfinach miałaś może na myśli film "Zatoka Delfinów"?. Ślepy traf, ale przeczytałem Twój wpis 4 godziny po tym, jak kurier przyniósł mi paczkę m.in. z tym filmem... Widziałem go wcześniej i byłem w szoku co ludzie robią z tymi zwierzętami. Dodam, że także nie jem już mięsa a rybki sporadycznie. W powyższym filmie wspomina się o proekologicznych i pro-zwierzęcych organizacjach (np. WWF), które nic z tym koszmarem (23 000 delfinów rocznie) nie robią. Wpłacam co miesiąc datek na WWF i miałem okazję telefonicznie rozmawiać z pracownicą tej firmy. Stwierdziła mało przyjemnym tonem, że nie zna tematu a tak w ogóle to zajmuje się tylko wpłatami na ratowanie orangutanów z Borneo. Nawiasem mówiąc wyraziłem chęć wpłacenia jakiejś kwoty - miała przesłać blankiet... minęły 2 miesiące i nic. Tak się właśnie przejmują. :( Pozdrawiam serdecznie.
Myślę, że najbardziej możesz pomóc zwierzętom przyłączając się do dyskusji. Jest duże prawdopodobieństwo, że pieniądze są marnotrawione. Kessi trafnie zwróciła uwagę, że ludzie to hipokryci jedząc świnie i obruszając się na mordowanie psów czy delfinów.
Ale zastanów się, dlaczego masz ratować delfiny gdzieś daleko zamiast świnie czy psy w Polsce? Czy to też nie jest hipokryzja?
Oczywiście można samemu wybrać i każdy ma wolną rękę co chce robić. Koleżanka na przykład ratuje koty. Ale jak się zastanowić, każdy taki cudem uratowany i wyleczony kot zeżre w swoim życiu jeszcze ze 100 kurczaków, które przez to będą się męczyły gdzieś w fermach wnosząc ból do rzeczywistości...
Myślę, że, żeby uniknąć hipokryzji, każdy powinien się zastanowić dla osiągnięcia jakiego celu jest gotów zabić inną istotę. Większość dla jedzenia tak, ale dla skóry już nie. Dla rozrywki, zdrowia, tradycji, religii, ratowania plonów, ratowania życia czy zdrowia, świętego spokoju (muchy) itp.
Z pewnością mniej szkoda nam zwierząt które mają mniej rozwinięty układ nerwowy, szkoda większych niż mniejszych, mniej licznych od licznie występujących...
Niestety, z doświadczenia wiem, że dyskusje dotyczące pomocy zwierzętom nie mają w Polsce większego sensu. Podobno należymy do światowej czołówki pożeraczy mięsa i niestety przekłada się to na stosunek do zwierząt. Pracuję w państwowej instytucji, ale wierz mi - nie znajdziesz tu nikogo do dyskusji. Pukają się w czoło i wyśmiewają mnie już na samą wiadomość, że nie jem mięsa. Żadne argumenty, ulotki, czy filmy choćby na YT (których jest pełno) ich nie interesują. Większość kobiet nie chce na ten temat nic słyszeć (tak najwygodniej), a faceci uważają że okrucieństwo jest dopuszczalne, bo zwierzęta są po to, by w każdy możliwy sposób służyć człowiekowi... Notorycznie słyszymy o przemocy wobec zwierząt, prawda? Polacy taką już mają mentalność. Można próbować rozmawiać, ale to trochę przypomina debaty ateistów z teistami (przy okazji ciekawy link: http://www.youtube.com/watch?v=To8bn8YP3xc&feature=related), gdzie każdy i tak zostaje przy swoim zdaniu.
Zadajesz pytanie: "dlaczego masz ratować delfiny gdzieś daleko zamiast świnie czy psy w Polsce?". Tak się składa że oddaję co roku 1% podatku na schroniska, stałe wpłaty na WWF dotyczą ratowania dzikich zwierząt w Polsce, że nie wspomnę o dodatkowej kasie, m.in. na ratowanie polskich koni od włoskich rzeźni... W tej "dyscyplinie" też jesteśmy nr 1 w Europie... Wspomaganie gatunków żyjących poza Polską nie uważam za hipokryzję. Skąd w ogóle takie pytanie?
Ta planeta już bardzo się "skurczyła" więc cała fauna i flora jest dziedzictwem nas wszystkich. Tylko 99 % ludzi tego nie rozumie. U żony w pracy dziwią się, że wspomagamy budowę studni w Sudanie - bo w Polsce są ważniejsze cele. JAKIE?! W Afryce ludzie każdego dnia UMIERAJĄ z pragnienia!!! Pomagam jak mogę i nie nazwał bym tego hipokryzją.
A co do Twojego ostatniego zdania, to sądzę, że to naturalne, iż chętniej pomagamy stworzeniom w pewnym sensie zbliżonym do nas tzn. ssakom o stadnym trybie życia, które "być może zdolne są do myślenia i odczuwania" - jak psy, konie, małpy, czy delfiny właśnie. Chyba dobre i to na początek? ;) Pozdrawiam.
W Polsce jest skurvvysyństwo i ciemnota a każdy tylko myśli żeby się nażreć, spać i pracować. A właściwie to nawet o tym nie myślą.
co do tego filmu o delfinach, tylko słyszałam. Nie zdecydowałam się tego oglądać, bo bym psychicznie nie wytrzymała. Kiedyś przejrzałam filmiki z wiwisekcji oraz ferm futrzarskich w Chinach i nie mogłam dojść do siebie. A co do Polski, ja uważam, że z roku na rok mimo wszystko robi się coraz lepiej, np. te akcje w internecie piętnujące zwyroli katujących psy. nie mówię, że jest idealnie, ale w dobrą stronę wszystko idzie. Co do diety wege- moim zdaniem nie ma co się łudzić, że kiedyś wszyscy przejdą na dietę wegetariańską, ale trzeba edukować, mówić im, że zwierzę to nie produkt, zasługuje na godne życie w dobrych warunkach i na jak najbardziej humanitarną śmierć. Samo jedzenie mięsa nie jest obrzydliwe, obrzydliwa jest produkcja mięsa na masową skalę. Jeśli ktoś lubi schaby, niech kupi na nie mięso z jakichś gospodarstw ekologicznych, wyjdzie mu to tylko na zdrowie. Choć osobiście polecam dietę wegetariańską, nie choruję wcale od paru lat, plus figura na medal, jak się zdrowo odżywiasz :)
Bardzo właściwe podejście. Ja niestety jestem tylko świadomy, oddaję procent z firmy na schron i staram się jeść (póki co w ok. 50%) jajka i mięso ze znanych źródeł gdzie zwierzęta żyją godniej a na pewno nikt ich nie katuje. Jednak trudno wyobrazić mi jest sobie jedzenie bez mięsa. I też w ogóle nie choruję i czuję się świetnie ;)
Herodot - dyskusje mają znaczenie, nawet jeśli z pozoru nie widać efektu - jest to zawsze ziarno rzucone. Niektóre powoli kiełkują.
Nie zrozum mnie źle co do hipokryzji, cenię Twoje stanowisko. Zawsze ludzie zwracają się w kierunku który ktoś wskazuje - robi dobry "marketing". Np przez YT częściej słyszysz o delfinach niż krajowych nudnych stworzeniach. Ale jak się zastanowić, pomagać można blisko i mieć większą kontrolę nad tym. Jest masa organizacji charytatywnych czy różnych zielonych, których celem jest własny zysk.
Z drugiej strony jeśli ktoś woli delfiny od psów i wie czemu to wara mu od niego.
Co do pomocy Afryce, myślę, że temat też jest bardziej skomplikowany. Osobiście pomagam biednym poprzez obfitsze korzystanie z ich odpłatnych usług. W Indiach np. jak wyjdziesz na ulicę, dzieci będą prosiły Cię o jedzenie czy pieniądze, ale zdrowszym rozwiązaniem jest skorzystanie z rykszy ich rodziców i zapłacenie za usługę.
A co zrobisz, gdy w Polsce zaczepi Cię na ulicy dziecko i poprosi o bułkę? Też zawołasz rodziców by to odpracowali? Może masz rację, ale nie zawsze i nie do każdej sytuacji da się przyłożyć ten sam szablon. Chyba w takich momentach zbyt często ulegamy (przynajmniej ja) emocjom. :(
Nigdzie nie pisałem, że wolę delfiny od psów lub jakichkolwiek innych zwierząt, polskich czy zagranicznych - ale informacja (i cały film Zatoka Delfinów) szokuje liczbą. Co pomyślał byś o polskiej wsi, w której co roku masakruje się 23 000 psów? A później ich szkodliwe mięso (a tak jest z delfinami - są silnie skażone rtęcią, przez ludzi oczywiście) podaje się
w szkolnych stołówkach...
Dodatkowo fakt, iż delfiny uznawane są za jedne z najbardziej inteligentnych stworzeń na Ziemi (i jedyne tak często ratujące ludzkie życie przed utonięciem czy atakiem rekina) zmusza po prostu do głębszej refleksji nad żenującym i bezmyślnym postępowaniem człowieka.
Nigdy nie uznałem też krajowych zwierząt za "nudne" - w internecie można znaleźć wiele przykładów w jak bestialski sposób nasi "hodowcy" obchodzą się z krowami, świniami czy drobiem - właśnie dlatego przestałem sponsorować te kanalie...
Ludziom z Afryki raczej trudno jest pomagać poprzez korzystanie z odpłatnych usług... Myślę, że PAH jest raczej renomowaną instytucją a ich osiągnięcia ("Woda dla Afryki")
w Sudanie czy Somalii raczej nie do podważenia. Jeśli znasz organizacje, których działalność faktycznie można uznać za problematyczną, to daj znać - będę unikał. ;) Pozdrawiam!
Co do bułki to zastanów się, jakie będą następstwa. W Indiach przynajmniej rodzice wysyłają dzieci na żebry, a potem te dzieci robią to samo ze swoimi i jest to ich sposób na życie. Oczywiście, jeśli jest to jednostkowa sytuacja...no ale jakoś trudno mi to sobie wyobrazić zwłaszcza w rozwiniętym kraju. Pozdrawiam
A ja miałem taką sytuację. W łódzkiej Galerii podeszło do mnie mniej więcej 10-letnie dziecko i zapytało, czy mógłbym kupić mu coś do jedzenia. Nie było mowy o pieniądzach, tylko COKOLWIEK do zjedzenia... Dzieciak wyglądał na zabiedzonego i tęsknie rozglądał się po innych jedzących tak, jakby hamburger i shake były szczytem jego marzeń.
Oczywiście coś mu wtedy kupiłem - grzecznie podziękował i dosłownie rzucił się na jedzenie. Może jesteśmy rozwiniętym krajem i daleko nam do nędzy Afryki czy Indii, ale i u nas trafiają się ubodzy. Inna sprawa, że czasem dzieje się tak niejako na "własne życzenie" tzn. lenistwo, alkoholizm, brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za siebie czy dzieci itp. Oby takie rzeczy zdarzały się jak najrzadziej, ale to chyba tylko mrzonki... :((