Brakuje mi po prostu skali do oceny tego filmu. Opus Magnum Spielberga, tak jak Eroica Ludwiga van Beethowena czy Odyseja kosmiczna 2001 Kubricka... Wszystko: napięcie, ogdłosy wojny, obraz jaki podaje kamera w kilku planach jednocześnie, dopracowanie detali, dekoracje, fenomenalna gra aktorska, emocje (mało nie rozbiłem klawiatury pięścią kiedy ta łajza tłumacz zesrany ze strachu nie był w stanie donieść amunicji kiedy w tym czsie szwab zadźgał mu kompana.. - i potem kiedy ten szwab już mijał go w drodze na dół).
Obejrzałem film po raz drugi, po 10 latach, i wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Taki film nakręca się raz na sto lat, na kolejny taki chyba już nie doczekam... Gdyby mi ktoś tylko opowiadał - nie uwierzyłbym że taki film można nakręcić.
I wiecie? Oglądając miałem wrażenie że ekipa filmowa cofnęła się w czasie do roku `44 i nakręciła dokument o wojnie.